Wypożyczenie do Śląska Wrocław z pewnością nie zakończyło się tak, jak by sobie wymarzył Michał Mak. Co prawda zagrał w pierwszych siedmiu kolejkach, jednak po wrześniowym urazie kolana - uszkodzeniu chrząstki stawowej, nie wrócił już na boisko.
W piątek Mak zagra właśnie przeciwko drużynie z Dolnego Śląska. Cieszę się, że tak szybko mogę zmierzyć się ze Śląskiem Wrocław, drużyną w której grałem niedawno. Przepracowaliśmy bardzo dobrze ten tydzień i jesteśmy przygotowani do tego spotkania. Chcemy podtrzymać dobrą passę, którą zaczęliśmy w Białymstoku. Trzeba zagrać tak samo mądrze i skutecznie - powiedział Michał Mak.
- Nie da się ukryć, że nie grałem 10 miesięcy w piłkę. Dobrze jednak przepracowałem okres rehabilitacji i dostałem rozpiskę, którą wypełniłem. Za mną dwa obozy bez kontuzji i czuję się fizycznie nieźle. Nie będę biegał przez 90 minut od jednego pola karnego, do drugiego, ale dam dużo drużynie - dodał Mak.
Po zawieszeniu Sławomira Peszki, pozycja Maka w Lechii wydaje się być niezagrożona. On i Lukas Haraslin to jedyni piłkarze z doświadczeniem w grze na skrzydłach na poziomie Lotto Ekstraklasy. - Nie jest tak, że jest nas dwóch, bo jest Egy Maulana Vikri i kilku młodych zawodników. Nikt nie ma komfortu na to, że może zagrać słaby mecz. Każdy musi dać jakość, bo nikt nie będzie grał za darmo - podsumował Michał Mak.
ZOBACZ WIDEO Trudne wyzwanie Jerzego Brzeczka. "Marzyłem, żeby być trenerem reprezentacji"