Do czterech razy sztuka. Teraz to Michał Buchalik skorzystał na pechu kolegi. "Życie oddaje to, co zabiera"

WP SportoweFakty / Leszek Stępień / Na zdjęciu: Michał Buchalik
WP SportoweFakty / Leszek Stępień / Na zdjęciu: Michał Buchalik

- Poszedłem w ciemno przed strzałem - było gęsto i nie widziałem nawet momentu oddania uderzenia - tak o interwencji, która pozwoliła Wiśle Kraków pokonać Miedź Legnica (2:1) mówi bramkarz Białej Gwiazdy Michał Buchalik.

W pierwszej minucie doliczonego czasu gry drugiej połowy Martin Kostal interweniował w swoim polu karnym tak niefortunnie, że zagrał piłkę głową wprost pod nogi stojącego sześć metrów od bramki Wisły Fabiana Piaseckiego. Napastnik Miedzi opanował futbolówkę i momentalnie oddał strzał, ale Michał Buchalik uchronił Białą Gwiazdę przed stratą gola i zapewnił swojej drużynie zwycięstwo.

- Cieszę się z tej interwencji, bo poszedłem ciemno przed strzałem - było gęsto i nie widziałem nawet momentu oddania uderzenia - mówi Buchalik, który po końcowym gwizdku utonął w objęciach wdzięcznych kolegów: - Oni dziękowali mi, a ja dziękowałem im, bo zdobyliśmy trzy punkty jako zespół. Raz ja pomogę drużynie, innym razem zrobią to oni.

Buchalik zaczął sezon w bramce, ale stało się tak tylko dlatego, że tuż przed inauguracją rozgrywek urazu doznał Mateusz Lis, który miał być "jedynką". Buchalik doskonale wie, co czuje jego młodszy kolega z drużyny, bo trzy i dwa lata temu był na jego miejscu. Z kolei rok temu był krok od odejścia z Reymonta 22 - Wisła nawet zrezygnowała z jego usług, by przedłużyć z nim umowę dopiero, gdy nie udało jej się ściągnąć innego bramkarza poza Julianem Cuestą.

- Szczęście do mnie wróciło. Dwa sezony miałem zacząć jako "jedynka", ale na przeszkodzie stanęły kontuzje. Życie oddaje to, co zabiera. Życzę Mateuszowi jak najszybszego powrotu do zdrowia, bo to pomoże zespołowi. Dla mnie najważniejsze jest to, że mam teraz swoje pięć minut i chcę je wykorzystać. Tyle - mówi bramkarz Wisły.

29-latek jest zawodnikiem Wisły od sezonu 2014/2015 i rozegrał w jej barwach 56 spotkań, ale trudno sobie przypomnieć mecz, który wybronił Białej Gwieździe. Do piątku miał opinię golkipera solidnego, ale niezdolnego do spektakularnych interwencji. - Według mnie solidność u bramkarza jest bardzo ważna, a poza tym myślę, że w niejednym meczu byłem wcześniej mocnym ogniwem drużyny - ripostuje.

Po dwóch meczach nowego sezonu Wisła ma na koncie cztery punkty. To niezły dorobek, biorąc pod uwagę problemy, które targają klubem z Reymonta 22.

- Wiemy, jak pracowaliśmy w okresie przygotowawczym i dla nas to nie jest niespodzianka. Mamy świadomość problemów klubu, ale robiliśmy swoje. Nie mogliśmy odpuścić, bo w dwa czy trzy dni nie zbuduje się formy. Sytuacja robi się coraz lepsza - mówi Buchalik i dodaje: - Mecze z Arką i Miedzią pokazały, że potrafimy grać w piłkę i ta gra jest fajna dla kibiców. Te cztery punkty to nie jest przypadek. Wiedziałem, że odpalimy. W meczu z Arką też stwarzaliśmy sobie sytuacje, ale ich nie wykorzystaliśmy. Z Miedzią worek z bramkami się rozwiązał i damy sobie radę bez Carlosa.

ZOBACZ WIDEO Demolka! Girona FC nie miała litości dla Melbourne City [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (0)