W Europie widok piłkarek nie jest niczym niezwykłym. Co innego w kulturze muzułmańskiej. Na wieść, że kobiety chcą "poharatać w gałę" - zrobiła się afera. "To sport tylko dla mężczyzn, tylko dla mężczyzn!" - krzyczeli ludzie. W "New York Times" opisano historię zawodniczek, które wezwań nie posłuchały. Znalazły rozwiązanie w tej sytuacji.
- Próbowali powstrzymać mnie od grania, ale ja to lubię - powiedziała Riziki Abdallah z wioski Dole w Zanzibarze. Piłka obecna jest tam wszędzie, mistrzostwa świata to świętość, ulice zamierają, bo trzeba oglądać mecze. Na ulicach gra mnóstwo małych chłopców, ale dziewczyn już nie.
Jak twierdzi autorka reportażu w "NYT", naciski opinii publicznej, presja na rodzinę i brak sponsorów skutecznie eliminują takie możliwości. Abdallah też się z tym spotkała. Twierdzi, że nikt jej fizycznie nie zaatakował, jednak co chwilę ktoś przychodził do jej rodziny i mówił, żeby zostawiła piłkę.
Grają na łące
W rodzinie jest znana jako Riziki, ale poza wioską ma pseudonim "Chadole". Jest jedną z piłkarek drużyny, którą sama utworzyła - Jumbi Woman Fighter. Wszystko pod bacznym okiem mężczyzn, krytykujących zawodniczki na każdym kroku. - Może kiedyś dostaniemy takie wsparcie jak piłkarze. Póki co chcemy grać, niczego się nie boimy - powiedziała "Chadole". Może pozwolić sobie na więcej niż koleżanki. Jak na warunki afrykańskie, jest gwiazdą wśród piłkarek, liderką kadry Zanzibaru.
Boisko, na którym grają mecze klubowe, przypomina łąkę z nierówno skoszoną i wypaloną trawą. Przed meczem trzeba co chwilę wyciągać kamienie z ziemi, żeby nie zrobić sobie krzywdy. Ale grają, pod surowym okiem mężczyzn, rodziny i grupki małoletnich kibiców. Ci ostatni, choć co chwilę żartobliwie komentują mecz, wiedzą, że obserwują elitę piłkarek - w zespole razem z Riziki Abdallah gra 7 kadrowiczek. Nie grają w Ramadan, powstrzymują się od picia w ciągu dnia, a jest tak ciepło, że nie da się wytrzymać na boisku. Mogłyby grać wieczorem, ale wtedy na "murawę" wchodzą mężczyźni.
"Chadole" zaczęła grać, kiedy miała 11 lat. Trener zapytał się, czy ktoś z klasy chce jechać na stały ląd do Tanzanii (Zanzibar jest wyspą na Oceanie Indyjskim, autonomiczną częścią Tanzanii), żeby zagrać w piłkę. Zakochała się w futbolu. W tym samym czasie rozpoczęły się starania, żeby założyć pierwszy klub piłkarek w Zanzibarze. Trudności się piętrzyły, muzułmanie nie chcieli zgodzić się na zespół, ale na pomoc przyszła Nassra Juma Mohammed, była zawodniczka kadry. Udało się założyć Women Fighters, która to nazwa zainspirowała obecną nazwę zespołu Riziki Abdallah.
Pieniądze i ziemia
Piłka kobiet to jednak wyzwanie ekstremalne w rejonie, gdzie muzułmanie zagarniają coraz większą część życia. Piłkarze Zanzibaru po zajęciu drugiego miejsca w regionalnym turnieju dostali pieniądze i ziemię do podziału. Piłkarki? Ich turniej odwołano na 4 dni przed pierwszym meczem z powodów finansowych. Piłka nożna jest przedmiotem w szkołach, ale tylko dla chłopców.
Niewiele wskazuje, by coś się w tej kwestii zmieniło. Ali Abeid A. Karume, syn byłego prezydenta Abeida Amaniego Karume, był zdziwiony, kiedy usłyszał pytanie o futbol dla dziewczyn. - Kobiety w Zanzibarze są bardzo kobiece, więc jeśli powiesz im, że mają grać w piłkę, to odpowiedzą, że nie chcą być jak mężczyźni - powiedział.
Potem jednak, co zaznaczono w "NYT", podobno zmienił zdanie i jest szansa na nowe perspektywy. W tym samym czasie gazety rozpisywały się o 14-letniej Faridzie Hamisi Kopnibo. Jej ojciec nie może znaleźć pracy, bo córka postawiła na piłkę, co nie spodobało się wielu ich znajomym.
ZOBACZ WIDEO Demolka! Girona FC nie miała litości dla Melbourne City [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]