Lech Poznań świeci portugalskimi gwiazdami

Getty Images / Jakub Piasecki / Lech Poznań
Getty Images / Jakub Piasecki / Lech Poznań

Akcja za 2,5 mln euro uratowała Lecha przed porażką z Szachtiorem Soligorsk. Pedro Tiba i Joao Amaral błyskawicznie spłacają niemałe pieniądze, jakie zainwestował w nich klub z Poznania.

Drużyna Ivana Djurdjevicia zremisowała na Białorusi 1:1 i to Portugalczycy wypracowali gola w 89. minucie. Tiba podawał, zaś Amaral bezbłędnie wykończył kontrę, diametralnie zmieniając sytuację Kolejorza przed rewanżem. To był debiutancki występ byłego zawodnika Benfiki Lizbona. Jego kolega też zdążył już trafić do siatki, a zrobił to w ubiegłą niedzielę w wyjazdowym starciu z Wisłą Płock, które poznaniacy wygrali 2:1.

Przez kilka lat w stolicy Wielkopolski panowało przekonanie, że obcokrajowcy pełnię swoich możliwości są w stanie pokazać dopiero w drugiej rundzie po transferze. Wszystko wskazuje jednak na to, że ta teoria powoli upada, a kluczem do szybszej aklimatyzacji jest jakość. W ściągnięcie Pedro Tiby i Joao Amarala Lech zainwestował aż 2,5 mln euro (1 mln w pierwszego i 1,5 mln w drugiego z wymienionych graczy). Ryzyko było spore, ale na razie widać, że chyba się opłaciło, bo Portugalczycy weszli do drużyny przebojem, od razu odciskając na niej pozytywne piętno.

- Obaj przyszli tu z motywacją i nadziejami, żeby jak najszybciej odgrywać w zespole pierwszoplanowe role. Na razie idzie to szybko i bezboleśnie, lecz w piłce to nie musi oznaczać, że tak już będzie zawsze - przestrzega trener Ivan Djurdjević. - Trzeba cały czas pracować, co oczywiście nie zmienia faktu, że bardzo się cieszymy z formy Tiby i Amarala. Początki w Lechu często przecież bywają trudne.

Pozyskanie obu Portugalczyków trochę się przeciągało i piłkarze kontrakty podpisali dopiero gdy zaczynał się sezon 2018/2019. - Negocjacje trwały, jednak na przykładzie tych zawodników doskonale widać, że warto było poczekać. Teraz czekamy aż w pełni zintegrują się z drużyną i podniosą jej poziom. Po to tu przyszli - zaznaczył szkoleniowiec.

Po udanej ligowej inauguracji, lechici chcieliby wygrać po raz drugi. Okazja wydaje się niezła, bo zmierzą się u siebie z Cracovią, która nie oczarowała i 1. kolejce poległa ze Śląskiem Wrocław 1:3. - Mało mamy czasu na dodatkowe treningi. W ostatnich tygodniach skupiamy się raczej na regeneracji i analizach. To w nich najwięcej czasu poświęcamy przygotowaniom pod konkretnego przeciwnika. Cieszy mnie to, że drużyna jest mocna mentalnie i strzela gole w końcówkach. Widać, że nikt się nie poddaje - oznajmił Djurdjević.

Mecz Lech Poznań - Cracovia rozpocznie się w niedzielę o godz. 18.00.

ZOBACZ WIDEO Trudne wyzwanie Jerzego Brzeczka. "Marzyłem, żeby być trenerem reprezentacji"

Komentarze (0)