Tradycyjnie popełniliśmy fatalny błąd - komentarze po meczu Pelikan Łowicz - Nida Pińczów

Na pomeczowej konferencji obaj trenerzy dziękowali swoim piłkarzom za zaangażowanie w niedzielnym meczu. Trener Nidy miał jednak uwagi do swoich piłkarzy o to, że po raz kolejny stracili bramki po swoich fatalnych błędach. Gdyby nie to mecz mógłby ułożyć się zupełnie inaczej. Z kolei Jarosław Araszkiewicz dziękował doświadczonym Zbigniewowi Czerbniakowi i Robertowi Wilkowi za to, że poprowadzili zespół do zwycięstwa w tak trudnym czasie.

Robert Podoliński (trener Nidy Pińczów): Jeżeli spojrzeć wcześniej na zespoły Pelikana i Nidy to dzieli nas przepaść nie tylko w tabeli, ale i jeżeli chodzi o organizację, o jakość piłkarzy i przygotowań. Mam nadzieję, że na boisku aż tak źle nie wyglądaliśmy. Na pewno zostawiliśmy mnóstwo zdrowia. Walczyliśmy o każdą piłkę, po to przyjechaliśmy. Bardzo martwi stracona w ten sposób bramka, bo Pelikan miał inne, dużo lepsze sytuacje. Tradycyjnie popełniliśmy fatalny błąd. Cieszy mnie bramka 17-latka w naszym zespole Dominika Sobczyka i generalnie nasza postawa. Myślę, że nie sprzedaliśmy się tanio w Łowiczu, a przyjeżdżaliśmy tutaj na ścięcie.

Jarosław Araszkiewcz (trener Pelikana Łowicz): Moja konferencja powinna trwać jeden czy dwa dni. Mamy w Łowiczu ogromne problemy kadrowe. Na chwilę obecną z gry wypadło mi siedmiu zawodników, ósmy jest Bojaruniec, który na pewno nie pojedzie do Poniatowej. Przede wszystkim chciałem podziękować chłopakom, bo zagraliśmy w eksperymentalnym składzie, za to, że chcieli wygrać, za to, że dążyli do zdobycia gola. Mieliśmy takie klarowne sytuacje, że już wcześniej powinniśmy strzelić bramki. Strzeliliśmy "farfocle". Cieszę się z trzech punktów. Chciałbym podziękować mojej "drużynie W", czyli Zbyszkowi Czerbniakowi i Robertowi Wilkowi, że w tak trudnym momencie poderwali zespół i byli gotowi grać od samego początku. Widać, że moja kochana młodzież musi się jeszcze sporo nauczyć od doświadczonych kolegów.

Sylwester Patejuk (napastnik Nidy Pińczów): Gospodarze na pewno na początku przeważali. Później trochę się wyrównało. Mieliśmy trochę szczęścia w pierwszych minutach spotkania. Po moim indywidualnym błędzie strzelili w drugiej połowie bramkę i skończyło się jak się skończyło. Myślę, że zasłużyliśmy chociaż na remis. Powalczyliśmy, w drugiej połowie przeważaliśmy przez jej większą część.

Konrad Głuc (obrońca Nidy Pińczów): Pelikan był troszkę lepszą drużyną od nas. Gospodarze starali się przeważać i utrzymywać się z piłką na naszej połowie. My się skutecznie broniliśmy, groźnie kontratakowaliśmy. Mieliśmy kilka sytuacji. Bramki straciliśmy w głupi sposób, w szczególności pierwszą. My wyprowadzamy akcję i tracimy piłkę na własnej połowie. Później trzeba było gonić wynik i straciliśmy gola po kontrataku. Szkoda punktów. Pelikan nie zagrał dobrze tego spotkania, bo my im na to nie pozwoliliśmy. Kryliśmy krótko rywali, nie daliśmy im się rozkręcić i zagraliśmy niezły mecz. Nie ustrzegliśmy się błędów w końcówce i straciliśmy bramki.

Cezary Stefańczyk (obrońca Pelikana Łowicz): Nam najbardziej zależało w tym meczu na trzech punktach. Wiadomo w jakiej jesteśmy sytuacji, szans na awans już nie mamy. Chcemy zapewnić sobie spokojne utrzymanie w drugiej lidze, chcemy uniknąć baraży. Wiedzieliśmy, że czeka nas bardzo ciężki mecz. Nida już o nic nie walczy, gra na luzie. W pierwszej połowie mieliśmy trzy 100 procentowe sytuacje. Szkoda, że ich nie strzeliliśmy, bo mielibyśmy już spokojną drugą połowę, tak trzeba było się namęczyć. Straciliśmy dużo nerwów.

Robert Wilk (pomocnik Pelikana Łowicz): Ciężki mecz, bo wiadomo, że kontuzje trapią nasz zespół. Wyleciało nam ze składu kilku podstawowych zawodników. Do tego kontuzja na samym początku Tomka Lewandowskiego. Kolejna zmiana, można powiedzieć, że pół składu nie grało. Na pewno chcieliśmy ten mecz wygrać żeby mieć jakiś tam spokój jeśli chodzi o te dolne rejony tabeli. Udało się i z tego się cieszymy.

Komentarze (0)