Ulrich Borowka to piłkarz o bodaj najlepszym CV, jakie widziano nad Wisłą. Na przełomie lat '80 i '90 ubiegłego stulecia rozegrał dla Borussii Moenchengladbach i Werderu Brema łącznie 388 spotkań w Bundeslidze. Jest dwukrotnym mistrzem Niemiec i dwukrotnym zdobywcą Pucharu Niemiec, a w 1992 roku sięgnął z Werderem po Puchar Zdobywców Pucharów. W reprezentacji RFN zagrał sześć spotkań, a w 1988 roku wystąpił na mistrzostwach Europy.
Do Polski trafił u schyłku kariery. Przed rundą wiosenną sezonu 1996/1997 roku po 35-letniego wówczas weterana sięgnął Widzew Łódź. Dzięki łódzkiemu klubowi Borowka dołożył do swojej kolekcji mistrzostwo Polski, ale jego udział w wywalczeniu tytułu był znikomy - zagrał tylko w ośmiu meczach i to w niepełnym wymiarze czasowym. Po sezonie Franciszek Smuda zrezygnował z jego usług, a pół roku później Borowka zakończył karierę.
Kiedy był w Łodzi, pogrążał się w nałogach, które nie były tajemnicą. Półtora roku wcześniej został wyrzucony z Werderu przez zaawansowany alkoholizm. W 2012 roku ujrzała światło dzienne jego biografia, w której tak opisał swój kilkumiesięczny pobyt w Łodzi.
"Byłem alkoholikiem. Czasem zastanawiałem się: co ja, niemiecki piłkarz, robię w Polsce? W małym, gów*** pokoju, w ponurym mieście, którego nie mogłaby rozruszać nawet najlepsza impreza. Chciałem zabić nudę. Nie mówiłem po polsku, ale wiedziałem, jak powiedzieć 'dwanaście' bo grałem z tym numerem. Dlatego też zawsze zamawiałem dwanaście piw. Gościłem w hotelowym pokoju wiele dziewczyn. Jako niemiecki zawodnik najwidoczniej stanowiłem dla nich pewną atrakcję. To był bezduszny seks, po którym czułem się jeszcze bardziej samotny. Tylko alkohol sprawiał, że ponure myśli znikały na kilka godzin" - pisał.
Borowka był uzależniony od alkoholu, narkotyków i hazardu, ale od kilku lat jest czysty. W poniedziałek opowiedział o swoich problemach juniorkom i juniorom Werderu Brema. Część z nich niebawem zacznie profesjonalne kariery i zacznie zarabiać olbrzymie pieniądze. Prelekcja Borowki ma ich ostrzec przed trudności, jakie czekają na nich w przyszłości.
Vor sieben Mannschaften des #WerderLZ sprach Uli #Borowka zum Thema Suchtgefahren und deren Vermeidung. Ein Vortrag der von Offenheit und Ehrlichkeit geprägt war. #Werder
— WERDER Junioren (@WERDER_LZ) 7 sierpnia 2018
https://t.co/WkYSpS3o0x pic.twitter.com/7saMUjyrUv
- Jak myślicie: ile piłem w swoim najlepszym czasie? Skrzynkę piwa, butelkę whiskey i flaszkę wódki. Dlatego teraz każdy dzień w trzeźwości jest dla mnie ważniejszy od jakiegokolwiek sportowego sukcesu - przyznał Borowka.
56-latek opowiedział nie tylko o swoich uzależnieniach, ale też o próbach samobójczych, do których pchnęły go problemy. - Trzy razy byłem już jedną nogą w grobie. Jeśli opowiemy o swoich problemach, osiągniemy zdecydowanie więcej, niż zatrzymując je dla siebie - stwierdził.
W relacji ze spotkania nastolatków z Borowką, którą znajdziemy na stronie internetowej Werdemu, nie padają szczegóły z opowieści piłkarza, ale prezydent klubu, Hubertus Hess-Grunewald przyznał, że była wstrząsająca: - Bardzo mnie dotknęła. Jej drastyczność, a przede wszystkim szczerość Borowki zrobiły na mnie wrażenie. Przeżył w Werderze swoje najlepsze lata, ale doświadczył też naprawdę złych rzeczy.
ZOBACZ WIDEO: Trudne momenty podczas ataku Bargiela na K2. Płonący kombinezon, problemy zdrowotne, zamieć
[color=#000000]
[/color]