Starcie w Superpucharze Niemiec pomiędzy Eintrachtem a Bayernem będzie dla ekipy z Monachium okazją do rewanżu za majową, sensacyjną porażkę z frankfurtczykami w finale Pucharu Niemiec 1:3. Będzie to również pierwszy, oficjalny mecz na ławkach trenerskich Eintrachtu i Bayernu dla Adiego Huettera i Niko Kovaca. Chorwat objął w lipcu stanowisko szkoleniowca mistrza Niemiec, Huetter zastąpił na trenerskim stołku we Frankfurcie... przejmującego po Juppie Heynckesie stery w Bayernie Kovacu.
Brak wielkich transferów
O celach Bayernu na ten sezon nie ma nawet co wspominać, od lat pozostają niezmienne: wygrać wszystko na krajowym podwórku i dołożyć do tego triumf w Lidze Mistrzów. Czyli potrójna korona. O ile pierwsze zadanie nie powinno im sprawić wielkich trudności (choć na przykład w Dortmundzie uważają zupełnie inaczej), o tyle w przypadku Europy - można mieć już wątpliwości.
Przed startem nowego sezonu nie dokonano przy Saebener Strasse ani jednego, dużego transferu. No, chyba że za taki potraktujemy transfer wychodzący: z klubem pożegnał się przecież Arturo Vidal. W Monachium mówiło się o nim różnie. Bywały mecze, po których rzucano w niego komplementami. Bywały jednak też takie, w których zawodził na całej linii. Szczególnie, gdy nie potrafił trzymać nerwów na wodzy i sędziowie kartkowali go w kluczowych momentach meczów. Zgodzono się więc na jego oddanie do Barcelony i uwierzono, że tę dziurę w składzie na pewno załata przychodzący z Schalke Leon Goretzka. Wprawdzie reprezentant Niemiec, zdobywca Pucharu Konfederacji, ale przecież wciąż młody i nieotrzaskany w meczach na najwyższym, europejskim poziomie.
Inne wzmocnienia? Gdy zestawi się je z tym, co działo się w klubach z pozostałych, największych lig, spokojnie można je nazwać bieda-transferami. Uli Hoeness i Karl-Heinz Rummenigge nie zdecydowali się na sprowadzenie do Monachium ani jednego piłkarza z topu, mimo że eksperci i kibice nawoływali o to od długich miesięcy. Bayern przecież w minionym sezonie kolejny raz zawiódł w Lidze Mistrzów, jak na dłoni było widać, że co najmniej kilku zawodników szczyt możliwości ma już za sobą. Przedłużono jednak umowy z Franckiem Ribery'm (choć akurat on miewał wiosną mecze świetne, gdy decydował o losach meczów) i Arjenem Robbenem. Działacze Bayernu zadowolili się też tym, że z wypożyczenia wrócili do Bayernu Serge Gnabry (miał dobry sezon w Hoffenheim) i Renato Sanchez (grał w Swansea). Jedyny gotówkowy transfer: 10 milionów euro wydane na 18-letniego Alphonso Daviesa, ale on kolejne miesiące spędzi jeszcze na graniu w lidze za Oceanem.
Inna, kluczowa sprawa: trener. Można odnieść wrażenie, że to kolejne ryzyko Rummenigge i Hoenessa. Niko Kovac pracę we Frankfurcie zaczynał od pozycji w tabeli niegodnych Bayernu, w ostatnim sezonie stworzył jednak na Commerzbank Arenie zespół niezwykle mocny i ciekawy, będący w stanie straszyć najmocniejszych. Tyle tylko, że gdy w końcówce Eintracht miał pokazać jakość i wywalczyć miejsce w czubie tabeli, zawiódł na całej linii. Przegrywał na potęgę, nie tylko z zespołami z czołówki, ale też ze średniakami jak Hertha czy Werder. Zajął dopiero 8. miejsce. Jedyny plus: gdy już wszyscy myśleli, że Eintracht jest rozproszkowany i w wielkim finale Pucharu Niemiec zostanie rozsmarowany przez Bayern tak samo, jak w lidze (4:1 dla Bawarczyków), Kovac zebrał drużynę w jeden kawałek i sensacyjnie Bayern pokonał 3:1. Wówczas pojawiły się głosy: a może jednak w planie zatrudnienia w Bayernie Kovaca - trenera bez doświadczenia w europejskich pucharach, bez wpisu w CV o pracy w dużym klubie z wielkimi nazwiskami, na dodatek często powtarzającego, że liczy się na boisku zostawione serce, zapominając przy tym o podkreślaniu roli taktyki - jest jakaś głębsza wizja?
Nowy trener, więc niemieckie gazety od dłuższego czasu stawiają pytania: w jakiej taktyce będzie grał Bayern? Jak zagra przeciwko Eintrachtowi? Kto zacznie w wyjściowej jedenastce, a kto usiądzie na ławce? Według zarówno "Kickera", jak i monachijskiej gazety "TZ" będzie to 1-4-3-3. Wątpliwości co do obsady poszczególnych pozycji jest kilka. Dziennikarze sugerowali, że największa walka o skład stoczy się między Boatengiem i Suele. Tyle, że ten pierwszy nie dokończył ostatniego treningu przed meczem i w ogóle do Frankfurtu nie poleciał. W środku pola ma się pojawić Javi Martinez wspomagany przez Muellera i Thiago. James Rodriguez i Renato Sanchez mają problemy ze zdrowiem i Niko Kovac też ich nie zabrał.
Z polskiego punktu widzenia najważniejsza informacja: mecz na szpicy ma zacząć, Robert Lewandowski, a jednak nie Serge Gnabry. Młody Niemiec podczas okresu przygotowawczego był ustawiany przez Kovaca na najróżniejszych pozycjach na boisku w meczach kontrolnych (grał na dwóch skrzydłach, na szpicy, a nawet na prawej obronie), prezentował się bardzo dobrze. Jednak i jego z udziału w niedzielnym meczu wyeliminowała kontuzja. Nawet nie wsiadł do samolotu.
ZOBACZ WIDEO: Małgorzata Hołub-Kowalik: Już przed startem czułam, że pobiegniemy świetnie!
[color=#000000]
[/color]
"Lewy" na musiku
Dla Lewandowskiego sezon 2018-19 w barwach Bayernu Monachium będzie na pewno sporym wyzwaniem. Nie tyle pod względem sportowym, bo rzecz jasna "Lewemu" trudno odmawiać umiejętności godnych najlepszych na świecie, co bardziej psychologicznym. Polak bardzo mocno wierzył, że po zakończeniu poprzedniego sezonu z Bayernem się już pożegna, marzył o przeprowadzce do Realu Madryt. O tym, że pewna chemia między nim, a bawarskim klubem już się skończyła, donosiły nie tylko niemieckie tabloidy. Podobne informacje kolportowali też polscy dziennikarze, zawsze dobrze poinformowani w podobnych tematach. Zmiana menedżera, intensywne starania, momentami nawet szalejąca wojna informacyjna pomiędzy klubem a graczem - wszystko na nic, Lewandowski z Bayernu tego lata nie odejdzie. - Rozmawiałem z Robertem, powiedziałem mu, co o nim myślę. To jeden z trzech najlepszych zawodników na świecie. Powiedziałem mu, że go nie oddamy, a on zaakceptował nasze stanowisko - powiedział niedawno na łamach dziennika "Bild" Niko Kovac.
Duże więc wyzwanie przed Lewandowskim, żeby - kolejny już zresztą raz - udowodnić swoje umiejętności, profesjonalizm i poświęcenie dla klubu, który go zatrudnia. Być może panowie nie byli się w stanie dogadać co do odejścia z zespołu, być może kibice, którzy będą się pojawiać na trybunach Allianz Areny będą Robertowi pamiętać chęć odejścia i medialną, transferową sagę z jego udziałem. Robert będzie musiał jednak się od tego odciąć i robić to, co potrafi najlepiej - strzelać gole. A że wokół niego opinie będą krążyć teraz różne, niech świadczy fakt, że niedługo przed meczem o Superpuchar Europy głos na temat polskiego snajpera zabrał Matthias Sammer, były znakomity piłkarz, dyrektor sportowy Bayernu i BVB.
- Przez długi czas Robert nie był w stanie uzyskać najwyższego poziomu skupienia. W rezultacie zabrakło mu tych kilku procent. Jeśli nie akceptujesz decyzji władz klubu, nigdy nie będziesz mógł się skupić na swoich zadaniach i nie pokażesz drzemiącego w tobie potencjału - mówił Sammer w kontekście zamieszania transferowego wokół Polaka i faktu, że "Lewy" w najważniejszych meczach poprzedniego sezonu w Europie po prostu zawiódł. Nie dał drużynie niczego ekstra. Tym razem, przynajmniej w teorii, ma być inaczej.
Zmiany we Frankfurcie
A w Eintrachcie pewne rzeczy pozostają niezmienne. Ekipa z Frankfurtu w poprzednich sezonach to był totalny miks narodowości i języków. W kolejnym sezonie nie będzie inaczej, świadczą o tym nawet transfery dokonane w letnim okienku (klub zakontraktował Francuza kameruńskiego pochodzenia, Hiszpana, Portugalczyka, Duńczyka i Meksykanina). Z taką mieszanką wybuchową świetnie radził sobie Kovac, potrafiący uformować tę różnorodność w jeden kawałek. Pytanie, jak poradzi z tym sobie nowy trener, Adi Huetter.
48-letni Austriak jako piłkarz nie wyściubił nosa poza Austrię, jako trener przez lata pracował w ojczyźnie i dopiero ostatnie trzy sezony spędził w Szwajcarii na prowadzeniu Young Boys. Fredi Bobić, człowiek w Eintrachcie odpowiedzialny za sprawy sportowe mówił jednak o nowym trenerze, że to gość, na którego klub z Frankfurtu zasadzał się od momentu, gdy inni zaczęli się kręcić wokół Kovaca. - To był nasz wymarzony kandydat - powiedział Bobić. Na dzień dobry nowy trener dostał więc ogromny kredyt zaufania. A oczekiwania kibiców wobec niego są ogromne. Nic w tym jednak dziwnego, skoro jego poprzednik był w stanie być się niemal do ostatnich chwil o europejskie puchary, a na sam koniec - wywalczyć pierwsze trofeum od 30 lat.
Najciekawsza informacja kadrowa sprzed startu sezonu: Eintracht przedłużył kontrakt z Ante Rebiciem. To wieść wręcz szokująca, bo przecież Rebić po tym, jak w poprzednim sezonie Bundesligi zbierał pozytywne oceny, w finale Pucharu Niemiec strzelił dwa gole Bayernowi, a na mundialu był podstawowym zawodnikiem kadry Chorwacji, która sięgnęła po srebrne medale, znalazł się na celowniku wielkich klubów, nie wyłączając Bayernu. Aż tu nagle Eintracht ogłosił, że Rebić złożył podpis pod nową umową. Ma ponoć zarabiać we Frankfurcie trzy miliony euro.
Początek meczu Eintracht - Bayern w niedzielę godzinie 20:30. Transmisja w Eleven Sport.
Przewidywane składy:
Eintracht: Roennow - Abraham, Hasebe, Salcedo - Chandler, de Guzman, Torro, Willems - Gacinović, Rebić - Jović;
Bayern: Neuer - Kimmich , Hummels, Suele, Alaba - Martinez - Thiago, Mueller - Robben, Ribery, Lewandowski