Niedosyt Białej Gwiazdy, Nafciarze wciąż bez zwycięstwa

PAP / Stanisław Rozpędzik / Damian Szymański (z lewej) i Patryk Małecki (z prawej)
PAP / Stanisław Rozpędzik / Damian Szymański (z lewej) i Patryk Małecki (z prawej)

W drugim piątkowym meczu 4. kolejki Lotto Ekstraklasy Wisła Kraków zremisowała przed własną publicznością z Wisłą Płock (1:1). Dla grających w osłabieniu gości to dobry wynik, ale gospodarze mogą mówić o sporym niedosycie.

Maciej Stolarczyk wierzy w pracę, którą wykonuje na co dzień z zespołem i wierzy w swoje wybory, o czym świadczy to, że w czwartym meczu z rzędu postawił w polu na dokładnie tych samych wykonawców. Dokonał tylko jednej zmiany, do której przeprowadzenia został zmuszony: pauzującego za czerwoną kartkę Michała Buchalika między słupkami zastąpił Mateusz Lis.

Konsekwencja debiutującego w ekstraklasie trenera jest jednak uzasadniona, bo grająca w tym samym składzie Biała Gwiazda z meczu na mecz prezentuje się lepiej. W pierwszej połowie spotkania z Nafciarzami krakowianie przeprowadzili kilka akcji, które starszym kibicom mogły przywodzić na myśl pierwszą kadencję Henryka Kasperczaka przy Reymonta 22. Gospodarze zdominowali gości, budując akcje z pomysłem, zaskakując rywali zmienianiem tempa gry i stwarzając sytuacje podbramkowe.

Przed startem sezonu trener Stolarczyk nie chciał mówić o tym, jak będzie grała jego Wisła i czego będzie wymagał od zawodników, ale po czterech meczach już wiemy, że Biała Gwiazda ma prowadzić grę, a nie czekać tylko na potknięcie przeciwnika i zdawać się na przypadek. Z kolei wiślacy mają nie bać się podejmowania trudnych i nieoczywistych rozwiązań. Jak w 18. minucie Jesus Imaz, który próbował przelobować Thomasa Daehnego z koła środkowego. Hiszpan nie trafił w światło bramki, ale trener Stolarczyk nagrodził jego pomysł brawami.

Po śmiałej próbie Imaza Niemiec nie musiał jeszcze interweniować, ale dziesięć minut później z rzutu wolnego zatrudnił go Dawid Kort. Pomocnik Wisły uderzył nad murem, ale Daehnemu udało się zbić piłkę poza światło swojej bramki. Chwilę później golkiper gości udanie, choć na raty, interweniował po strzale Patryka Małeckiego z narożnika pola karnego.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 87. Andrzej i Bartek Bargielowie o historycznym zjeździe na nartach z K2 [cały odcinek]

W 33. minucie Daehne był już jednak bezradny wobec kapitalnego uderzenia Zdenka Ondraska, którym Czech sfinalizował składną akcję swojego zespołu. W jej końcowej fazie Imaz wrzucił piłkę miękko na linię pola karnego do Rafała Boguskiego, który zgrał futbolówkę klatką piersiową do Ondraska, a Czech huknął prosto z powietrza tak, że Daehne tylko odprowadził piłkę wzrokiem do siatki. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że to jedna z ładniejszych bramek, jakie padły na nowym stadionie Białej Gwiazdy.

Wisła była nienasycona jednobramkowym prowadzeniem i szła za ciosem. W 39. minucie, po kolejnej koronkowej akcji, w sytuacji strzeleckiej znalazł się Imaz, ale Daehne błyskawicznie zszedł do parteru i obronił uderzenie Hiszpana. Krakowianie atakowali z rozmachem, ale nie grali beztrosko. Podopieczni trenera Stolarczyka całkowicie zneutralizowali rywali. Dość powiedzieć, że Lis po raz pierwszy na linii musiał interweniować dopiero w 45. minucie po strzale Ricardinho z narożnika pola karnego. Wcześniej goście nie oddali ani jednego uderzenia w kierunku bramki gospodarzy, a i próba Brazylijczyka była dość rozpaczliwa.

W pierwszej połowie Nafciarze nie byli w stanie zagrozić gospodarzom, ale po zmianie stron łatwiej dochodzili do sytuacji strzeleckich. W 52. minucie Dominik Furman  przedarł się prawą stroną i wyłożył Ricardinho piłkę jak na tacy, ale Brazylijczyk z ośmiu metrów uderzył wysoko nad bramką.

Winnym nieudolności swojego zespołu w pierwszej połowie trener Dariusz Dźwigała uznał Semira Stilicia i po przerwie Bośniak nie wyszedł już na boisko. Jego miejsce w składzie zajął Giorgi Merebaszwili, który przed tygodniem w infantylny sposób osłabił zespół już w 34. minucie meczu z Koroną Kielce (1:2). Gruzin dostał szansę na rehabilitację za tamtą wpadkę i już po kilku minutach przebywania na boisku zrobił więcej dobrego niż Stilić przez całą pierwszą połowę, a w 55. minucie uderzył z dystansu tak, że Lis miał problem ze złapaniem piłki.

Biała Gwiazda przetrwała szturm gości, a od 64. minuty mogła - a nawet powinna! - prowadzić 2:0. Po dalekim wykopie Lisa z "piątki" Adam Dźwigała źle ocenił tor lotu piłki, którą za jego plecami przejął Imaz. Hiszpan uderzył technicznie nad Daehnem, ale piłka odbiła się od poprzeczki. Z dobitką pospieszył Małecki, ale z bliska uderzył wysoko nad bramką.

Zamiast prowadzić 2:0, po chwili krakowianie remisowali 1:1. Po centrze Merebeszwaliego z lewej strony piłka przeszyła pole karne gospodarzy, a zamykający akcję Nico Varela zgrał ją głową do Ricardinho, który również głową posłał ją bramki. Nafciarze wrócili do gry, ale po chwili stracili Patryka Stępińskiego, który w 68. minucie wyleciał z boiska za dwie żółte kartki. Pierwszą został ukarany za faul na Ondrasku, a drugą za uderzenie Kamila Wojtkowskiego.

Grająca z przewagą jednego zawodnika drużyna Białej Gwiazdy mogła przećwiczyć prowadzenie ataku pozycyjnego w warunkach meczowych, ale choć lubi to robić, brakowało jej polotu z pierwszej połowy. Dość powiedzieć, że po wykluczeniu Stępińskiego krakowianie ani razu nie zmusili Daehnego do interwencji na linii. Imaz gasł w oczach, Kortowi brakowało pewności siebie, a Wojtkowski i Martin Kostal, którzy zastąpili Boguskiego i Małeckiego, nie zagwarantowali takiej samej jakości co starsi koledzy.

Tymczasem w 82. minucie stadion przy Reymonta 22 mógł uciszyć Alan Uryga. Po centrze Dominika Furmana z rzutu wolnego piłka trafiła do wychowanka krakowskiej Wisły, ale ten z bliska uderzył nad bramką Lisa. Ostatnie słowo mogło jednak należeć do gospodarzy. W piątej minucie doliczonego czasu gry po Jakub Bartosz strzałem głową ostemplował spojenia słupka i poprzeczki bramki gości.

Krakowianie z meczu na mecz robią postęp w grze, ale po czterech kolejkach mają na koncie tylko pięć punktów. Z kolei płocczanie zdobyli przy Reymonta 22 dopiero swój drugi punkt w sezonie i wciąż czekają na premierową wygraną.

Wisła Kraków - Wisła Płock 1:1 (1:0)
1:0 - Ondrasek 33'
1:1 - Ricardinho 66'

Składy:

Wisła Kraków: Mateusz Lis - Jakub Bartkowski, Marcin Wasilewski, Maciej Sadlok, Rafał Pietrzak - Vullnet Basha, Dawid Kort - Rafał Boguski (74' Martin Kostal), Jesus Imaz (84' Jakub Bartosz), Patryk Małecki (66' Kamil Wojtkowski) - Zdenek Ondrasek.

Wisła Płock: Thomas Daehne - Cezary Stefańczyk, Alan Uryga, Adam Dźwigała, Patryk Stępiński - Dominik Furman, Damian Szymańśki - Nico Varela (74' Igor Łasicki), Semir Stilić (46' Giorgi Merebaszwili), Mateusz Szwoch (63' Oskar Zawada)  - Ricardinho.

Żółte kartki: Boguski, Basha (Wisła Kraków) oraz Furman, Stępiński, Uryga, Szymański, Łasicki (Wisła Płock).

Czerwona kartka: Stępiński /68' z dwie żółte kartki/ (Wisła Płock).

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).

Widzów: 11 025.

Komentarze (1)
avatar
topajew
10.08.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Do panów komentatorów których pracą jest oglądanie meczu i komentowanie: Patryk Stępiński dostał pierwszą żółtą kartkę dużo wcześniej za faul na Ondrasku a nie dwie żółte pod rząd. Inną sprawą Czytaj całość