Hop - Bęc po 31. kolejce pierwszej ligi

I liga zbliża się do końca i coraz więcej można wyczytać z jej tabeli. Widać już, że po ostatnich porażkach beznadziejna stała się pozycja GKS i Tura, które wiosną jeszcze nie wygrały. Na przeciwnym biegunie znajdują się natomiast Wisła Płock i Stal Stalowa Wola, które powoli mogą świętować utrzymanie. Wydarzeniem kolejki był natomiast występ w bramce GKS-u Jastrzębie 44-letniego Jarosława Matusiaka, który z konieczności musiał od pierwszych minut zastąpić niedysponowanych młodszych kolegów. Doświadczony zawodnik mimo pięcioletniej przerwy zaprezentował się dobrze i miał spory udział w remisie w spotkaniu przeciwko Podbeskidziu, któremu taki rezultat skomplikował sytuację w tabeli.

W tym artykule dowiesz się o:

HOP:

Weteran w bramce: Jarosław Matusiak z konieczności musiał od pierwszych minut stanąć między słupkami GKS-u Jastrzębie w pojedynku z Podbeskidziem. Wszystko z powodu kontuzji Jakuba Kafki i czerwonej kartki Pawła Zarzyckiego, które uniemożliwiły im grę przeciwko Góralom. Na co dzień pracujący jako trener bramkarzy Matusiak po kilkuletniej przerwie powrócił więc na ten poziom i zaprezentował się całkiem korzystnie. Nie ustrzegł się wprawdzie kilku błędów, ale i tak przy paru interwencjach pokazał, że umiejętności wciąż ma. Mimo to w najbliższym meczu zagra Zarzycki, bo jego przymusowy zastępca otwarcie przyznaje, że obecnie lepiej czuje się już w charakterze szkoleniowca.

Sensacja w Jaworznie: GKS Katowice na wiosnę pokazuje wielki charakter i determinację w walce o utrzymanie w I lidze. Gracze Adama Nawałki w miniony weekend poczynili ku temu ważny krok, sensacyjnie pokonując 3:2 Widzew Łódź. Ślązacy w drugiej połowie zaaplikowali faworyzowanym gościom trzy bramki i niespodziewanie zainkasowali cenne punkty. Było to już piąte spotkanie Gieksy bez porażki z rzędu, a dobra dyspozycja na wiosnę sprawiła, że mimo nie najlepszej sytuacji, jaka przed rundą panowała w klubie, zespół uzbierał już 37 punktów i ma dwa oczka przewagi nad strefą barażową.

Stal i Wisła praktycznie utrzymane: Już naprawdę kataklizm i nagłe serie zwycięstw rywali z dołu tabeli mogę sprawić, że oba te klubu będą musiały jeszcze drżeć o ligowy byt. Już teraz wiadomo, że w najgorszym wypadku będą musiały rozegrać dodatkowe pojedynki z zespołami II ligi, ale patrząc na zwycięstwa z ostatniej kolejki wydaje się, że jest to niemożliwe. Dorobek 41 i 42 punktów pozawala ze sporym spokojem patrzeć na granicę strefy barażowej, która zatrzymała się na 35 oczkach. Należy się przy tym jednak zastanowić czy utrzymanie było w tym sezonie szczytem marzeń Nafciarzy? Początkowo mówiono przecież nawet o walce o awans. Życie zweryfikowało te plan i płocczanom przyszło patrzeć w dół, zamiast w górę ligowej tabeli. Utrzymanie ma więc dla nich zapewne gorzki smak.

BĘC:

Pustki na stadionach: 500 kibiców w Opolu, 500 w Płocku, 800 w Poznaniu i 1000 w Turku. Tak wyglądała frekwencja na trybunach niektórych piłkarskich obiektów w minionej kolejce. Jest to zatrważające, szczególnie że pogoda zachęcała, a końcówka ligi jest naprawdę ciekawa. Sympatyków futbolu odstraszyły prawdopodobnie wyniki osiągane przez drużyny gospodarzy, ale czy właśnie nie chodzi o to by być z zespołem na dobre i na złe? Tragicznie wygląda to szczególnie na stadionie Odry, który jeszcze sezon czy dwa temu potrafił ugościć 5000 ludzi, a w dawnych latach nawet 20 tysięcy. Te czasy jednak szybko nie powrócą i puste krzesełka na Oleskiej mogą być coraz częstszym widokiem.

Tur i GKP kolejnymi spadkowiczami?: 0 - tyle wynosi w sumie liczba zwycięstw odniesionych przez oba zespoły w rundzie wiosennej. Trudno bez przynajmniej okazjonalnego zbierania kompletu punktów wyobrazić sobie walkę o utrzymanie, zwłaszcza że rywala regularnie zdobywają oczka i odjeżdżają coraz dalej. Jeżeli w ostatnich kolejkach nastąpiłoby jakieś cudowne przebudzenie to i tak mogą one co najwyżej poszukać szczęścia w barażach. Trudno jednak na to liczyć, patrząc na ostatnie wyniki i fakt, że nawet słabo grająca na wyjazdach Stal potrafiła wygrać w Turku.

Podbeskidzie marnuje szansę: Walczący o awans Górale nie potrafili wykorzystać prezentu do losu, jakim był dla nich występ w bramce GKS-u Jastrzębie 44-letniego Jarosława Matusiaka. Piłkarze Marcina Brosza nie potrafili jednak skorzystać z jego pięcioletniego rozbratu z boiskiem i potrafili pokonać doświadczonego golkipera zaledwie dwa razy. Nie starczyło to na jastrzębian, którzy zanotowali cenny remis. Podział punktów może mieć dla Górali wielkie znaczenie w ostatecznym rozrachunku, szczególnie że teraz tyle samo oczek ma Korona, a Znicz o jedno mniej.

Komentarze (0)