W 2010 roku Robert Lewandowski przeszedł z Lecha Poznań do Borussii. W barwach klubu z Dortmundu grał z sukcesami przez cztery lata. W tym czasie zdobył 74 bramki w 131 spotkaniach. Dwukrotnie zdobył mistrzostwo Niemiec, zagrał w finale Ligi Mistrzów, a przeciwko Realowi Madryt ustrzelił cztery gole.
- Widziałem możliwości, ale nie od razu stał się wybitnym piłkarzem. Robert zaczynał jako rezerwowy, był w cieniu Barriosa i miał niewielki wpływ na wyniki. Jego czas nastał w roku 2012 i później. Wtedy był już największą gwiazdą zespołu. Przełomowym momentem były cztery gole, które wiosną 2013 roku strzelił Realowi Madryt - naprawdę niezwykłe osiągnięcie - mówi w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Roman Weidenfeller, który przez wiele lat grał dla klubu z Dortmundu.
Bramkarz wspomina także odejście Lewandowskiego do Bayernu, które miało miejsce w 2014 roku. - Dla nas to była prawdziwa katastrofa. Trzęsienie ziemi, które rozłożyło nas na łopatki. Długo nie mogliśmy się pozbierać. Później rolę Roberta przejął Pierre-Emmerick Aubameyang, też strzelił dużo goli, ale ostatecznie również odszedł z Borussii - podkreśla.
Weidenfeller ocenia także sytuację z ostatnich tygodni, gdy Lewandowski za wszelką cenę chciał opuścić Bayern i przenieść się w inne miejsce. Wymieniano nazwy kilku klubów: Real, Chelsea i Manchester United.
- Rozumiem, że chce grać dla najlepszych klubów świata, ale nie zapominajmy, że Bayern jest jednym z nich. Nie znam szczegółów od Roberta, bo dawno nie siedziałem z nim przy kawie i nie prowadziłem szczerych rozmów. Tylko on wie, jak jest naprawdę. Może kiedyś mi powie? Nie zmienia to faktu, że cała ta sytuacja była niezręczna - przyznaje bramkarz.
ZOBACZ WIDEO Atalanta BC rozbiła zespół Bartosza Salamona, pech Polaka [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]