Cztery mistrzostwa Polski, sześć pucharów kraju, gole w Lidze Mistrzów i numer jeden w historii Legii Warszawa, jeśli chodzi o liczbę bramek w europejskich pucharach (18). Miroslav Radović to żywa legenda klubu z Łazienkowskiej, jednak w ostatnich tygodniach jest według wielu kibiców jej najsłabszym piłkarzem.
Fakty są takie: w tym sezonie Serb rozegrał sześć meczów, strzelił jednego gola, i to półamatorom z Cork City z rzutu karnego. Liczby to jedno, jednak przede wszystkim w grze Radovicia nie widać tego, czym dotąd imponował, nawet nie będąc w wielkiej formie. Utrzymanie się przy piłce, minięcie rywala, prostopadłe podanie. Tego nie ma.
Po bardzo złych występach przeciwko Piastowi Gliwice i F91 Dudelange, gdzie zdaniem fanów był absolutnie najgorszym zawodnikiem na boisku, drużynę przejął Ricardo Sa Pinto. Portugalczyk nie zamierzał wprowadzać rewolucji w "11" i tak naprawdę jedyną widoczną zmianą jest brak Radovicia, który trafił na ławkę rezerwowych.
Co więcej, w rewanżu z mistrzem Luksemburga i w starciu z Zagłębiem Sosnowiec Serb nawet się z niej nie podniósł. Nowy szkoleniowiec wolał wprowadzać na murawę zapomnianego już przez kibiców Eduardo da Silv . Brazylijczyk z chorwackim paszportem nie pokazał nic, to w jakiej formie musi być Radović?
ZOBACZ WIDEO Cztery bramki w starciu Swansea - Leeds. Cały mecz Mateusza Klicha [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Nie brakuje opinii, że 34-latek powinien pomyśleć o zakończeniu kariery. Takie komentarze można znaleźć w internecie. - Jeśli kibice Legii tak uważają, jest to słabe - mówi były piłkarz Legii, obecnie ekspert stacji NC+, Maciej Murawski. - Chociaż Rado ma swoje lata i może nie jest już w stanie grać na wysokim poziomie co trzy dni, to wciąż jest legendą tego klubu i na boisku w każdym momencie może zrobić różnicę - dodaje.
Według Murawskiego duży wpływ na niższą formę Radovicia mają jego problemy ze zdrowiem. Niemal cały 2017 rok Serb stracił z powodu problemów z kolanem - wiosną pomógł jeszcze Legii w zdobyciu tytułu, jednak grał na tzw. blokadzie. Rundę jesienną spisał już na straty. W tym roku bardzo powoli wracał na boisko i gdy w decydujących momentach ostatniego sezonu widać było, że dochodzi do formy, tym razem przyszły problemy z mięśniem przywodziciela.
- Jeśli komuś się wydaje, że po tak długiej przerwie Radović wróci i od razu będzie fruwał nad boiskiem, to jest w błędzie. W tym wieku nie dochodzi się już do siebie po kontuzji tak szybko, organizm tak szybko się nie regeneruje. On ma 34 lata i jeśli chce nadal grać w piłkę, a wydaje mi się że chce, musi podporządkować treningom i indywidualnej pracy dosłownie wszystko - przekonuje Murawski.
- Jeżeli "Rado" będzie dobrze przygotowany pod względem fizycznym, jego technika i doświadczenie może okazać się dla Legii bezcenne w najważniejszych meczach. Na pewno bym go nie skreślał. Swoją karierą i tym co zrobił dla tego klubu, też zasłużył na zaufanie kibiców - przypomina były reprezentant Polski.
Na pozycji środkowego pomocnika konkurencja w Legii jest akurat bardzo mocna. Za napastnikami najlepiej czuje się przecież Sebastian Szymański, na którego sprzedaży klub chce zarobić co najmniej kilka milionów euro. Aby tak się stało, Polak musi grać.
Będąc w formie poważnym kandydatem do gry na "10" jest także Kasper Hamalainen, a kto wie czy po powrocie Jarosława Niezgody na tę pozycję nie trafi Carlitos... Z kolei Ricardo Sa Pinto daje też do zrozumienia, że chciałby sprowadzenia jeszcze jednego czy dwóch piłkarzy, zapewne ofensywnych.
W najbliższej ligowej kolejce rywalem Legii będzie Wisła Płock.
Przecież Rado nikt z klubu nie wyrzuca. Trenuje, a że jest już za słaby to siedzi na ławce.
"Artykuł" bez sensu...