Już 10 sierpnia Mateusz Borek napisał na Twitterze, że Kamil Grosicki jest bliski przenosin do Panathinaikosu Ateny. Jednak minęło ponad dwa tygodnie, a polski skrzydłowy nadal jest piłkarzem Hull City, a media w Turcji rozpisywały się, że może trafić właśnie do tego kraju. O Polaka bardzo zabiega Bursaspor, a Grosicki "lajkował" na Instagramie posty związane z tym klubem. Media były pewne, że lada dzień podpisze kontrakt z Bursasporem. Podawały nawet, że Hull zaakceptowało propozycję Turków.
W grze miał być podobno jeszcze jeden z najsilniejszych zespołów z tego kraju Galatasaray Stambuł. Nic się jednak jeszcze nie wydarzyło, a z końcem sierpnia zamyka się okienko transferowe. Borek powiedział jednak na antenie Polsatu Sport, że już we wtorek Grosicki ma zostać piłkarzem Panathinaikosu.
Do Grecji ma trafić na roczne wypożyczenie z opcją kupna. Polak ani razu nie zagrał w tym sezonie w ligowym spotkaniu. Nie siedział nawet na ławce rezerwowych, a Nigel Adkins, menedżer Tygrysów, publicznie mówił, że chętnie oddałby Polaka, ponieważ zarabia za dużo i blokuje przez to transakcje do klubu.
Panathinaikos nie jest już tą marką co jeszcze kilka lat temu. Fachowy portal transfermarkt.de wycenia wartość wszystkich piłkarzy na zaledwie 17 mln euro. Dla porównania Legię Warszawa na 32,5 mln, a samego Grosickiego na 7 mln.
W poprzednim sezonie klub ze stolicy Grecji zakończył rozgrywki na jedenastym miejscu. W ten weekend rozegrana zostanie pierwsza kolejka. W niedzielę Panathinaikos zmierzy się na wyjeździe z Xanthi.
ZOBACZ WIDEO Dwa świetne gole Zielińskiego. Napoli wróciło z 0:2 do 3:2 [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]