[b]
Maciej Siemiątkowski, WP Sportowe Fakty: Gratuluję powołania. To po znajomości z selekcjonerem?[/b]
Damian Szymański, pomocnik Wisły Płock powołany do reprezentacji Polski: Już za trenera Nawałki byłem blisko reprezentacji. Uważam, że swoją ciężką pracą doszedłem do tego, żeby dostać szansę. Pokażę wszystko, na co mnie stać i udowodnię, że powołanie nie było przypadkiem.
Kiedy dokładnie był pan blisko?
W marcu. Spodziewałem się wtedy, że zostanę powołany, dostawałem takie informacje. Nie załamałem się jednak, gdy Adam Nawałka mnie pominął.
Syn żołnierza pewnie zniósł to po męsku?
Kariera kosztuje mnie dużo zdrowia. Poprzednie lata przepłaciłem kontuzjami. Teraz czas mi to wynagradza. Wiara we wszystko pozwoliła mi dojść do momentu, w jakim jestem teraz.
W rodzinie pewnie duma.
Już wcześniej uprzedzałem rodzinę, żeby nie byli zaskoczeni. To było jeszcze za kadencji Adama Nawałki, kiedy mogłem być powołany w marcu. Mówiłem im, że będę chciał grać w reprezentacji. To ich ucieszyło, są też dumni, ale czekają na więcej.
Rodzice zawsze chcieli mieć w domu piłkarza?
Tata wyjeżdżał na misje do Iraku, Kosowa i Bośni. Trochę go nie było, szczególnie, kiedy byłem młody. Wtedy mama się nami zajmowała. Duży szacunek dla niej. Zarówno ona, jak i tata nauczyli mnie szacunku do drugiego człowieka. Zawsze trzymali za mnie kciuki i mówili, żebym robił to, co kocham. Nigdy nie zabraniali grać w piłkę.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Karol Linetty blisko szczęścia w polskim meczu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 3]
I w domu też nie zatrzymywali. Wcześnie pan wyjechał, na początek do Bełchatowa. Rodzinny Kraśnik opuścił pan w wieku 17 lat.
Tęskniłem za rodziną, ale pojechałem tam, żeby coś w życiu osiągnąć. Z każdego treningu chciałem wycisnąć maksimum. Wiele się tam nauczyłem. Do tego spotkałem wielu dobrych trenerów, którzy pomogli mi się rozwijać. Najbardziej to odczułem pod skrzydłami Kamila Kieresia. On dał mi zadebiutować w ekstraklasie. To człowiek, któremu bardzo dużo zawdzięczam.
Tym bardziej trudno było oglądać spadek klubu z ekstraklasy?
Bardzo chciałem wrócić na boisko i pomóc kolegom, ale nie miałem jak, bo zerwałem ścięgno Achillesa. Nie było nawet opcji, żebym wtedy zagrał.
Na prawej ręce ma pan wytatuowany różaniec. Pomaga na boisku i poza nim?
Jestem religijny i cały czas powtarzam, że bardzo dużo zawdzięczam Bogu. Wyniosłem to z domu i jak widać wiara mi pomaga. Dzięki niej niczego się nie boję. Jestem zawsze pozytywnie nastawiony i w siebie wierzę.
Na zgrupowaniu spotka pan najlepszych polskich piłkarzy. Czy są jakieś obawy, stres?
Nie obawiam się spotkania największych gwiazd reprezentacji. Oni jak byli młodzi, to zaczynali tak jak my. To będzie nowy bodziec do pracy. A takiego Kamila Glika podziwiam za charakter. W tym momencie myślę, że jak pojadę na zgrupowanie to będę chciał z treningu na trening coraz bardziej udowadniać swoją wartość. Nie chciałbym być jedynie uzupełnieniem. Mam nadzieję, że przełożę swoją formę klubową na reprezentację i się uda.
Przez kadrę wiedzie droga za granicę?
To moje marzenie i cel. W tym momencie nie mam czasu na ten temat myśleć. Za chwilę mecz z Jagiellonią, potem zgrupowanie. Będę robił wszystko, żeby kiedyś też zaistnieć w jakimś dużym klubie. Na pewno przede mną fajny czas i mam nadzieję, że okaże się szczęśliwy.
Jest jakiś konkretny piłkarz, którego grę pan podgląda i naśladuje?
Bardzo mi się podobał w ostatnich czasach Radja Nainggolan. Podobają mi się jego walory wolicjonalne i umiejętności, jakie pokazuje na boisku. Teraz miał bardzo dobry sezon. Zobaczymy, jak pójdzie mu w Interze. Kiedyś podobała mi się także gra Franka Lamparda i Stevena Gerrarda.
Czyli niebawem zobaczymy pana w irokezie?
W tym momencie niezbyt. Ta fryzura mi nie pasuje. Jeśli coś od niego podbierać, to tylko grę.
PS. Świetni Czytaj całość