Kibic rzucił się z gołymi rękami na islamskich zamachowców. Czekają go kłopoty

47-letni Roy Larner został bohaterem Londynu, kiedy gołymi rękami powstrzymał muzułmańskich zamachowców, którzy dokonali krwawego zamachu w czerwcu 2017 roku. Zapłacił za to wysoką cenę. Teraz Brytyjczycy próbują ratować go od szeregu absurdów.

Krzysztof Gieszczyk
Krzysztof Gieszczyk
ulica w Londynie po ataku terrorystycznym Getty Images / Leon Neal / Na zdjęciu: ulica w Londynie po ataku terrorystycznym

3 czerwca 2017 w stolicy Anglii doszło do zamachu terrorystycznego. Samochód dostawczy wjechał w ludzi na London Bridge. Z pojazdu wysiadło trzech mężczyzn, którzy nożem zaatakowali przechodniów. 48 osób zostało rannych, w tym 18 ciężko, 8 osób zmarło od ataków nożowników. Policja zastrzeliła napastników. Wszyscy byli powiązani z Państwem Islamskim, a dwaj z nich znani byli wcześniej angielskim służbom wywiadowczym.

Roy Larner był nikomu nieznanym mieszkańcem Londynu. Zrobiło się o nim głośno kilka dni po zamachu, kiedy "The Sun" opisał jego historię. Błyskawicznie został uznany za bohatera.

Larner siedział ze znajomymi w barze "Black and Blue" niedaleko miejsca rozgrywającej się tragedii, kiedy do środka weszli trzej zamachowcy. Krzyczeli "to dla Allaha" i "islam", goście lokalu wpadli w panikę. Nie doszło do tragedii tylko dlatego, że do akcji wkroczył Larner.

47-latek na widok terrorystów rzucił się na nich z gołymi rękami, krzycząc przy tym "pierd***** się, jestem z Millwall". Został poważnie ranny, dostał 8 ciosów nożem, ale dzięki ofiarnej postawie kibica klubu The Championship inni goście mogli uciec. Larner wylądował w szpitalu, gdzie przeszedł operację. - Zrobiłem to, co powinienem zrobić - mówił potem w wywiadzie dla "Daily Mail".


Brytyjczycy rozpoczęli zbiórkę pieniędzy na leczenie rannego mężczyzny. Krótko po zamachu zorganizowali również w internecie akcję, aby mężczyzna dostał nagrodę za swoje bohaterstwo, jednak nic z tego nie wyszło. Na początku sierpnia zakończyła się druga akcja, aby Larner dostał brytyjskie odznaczenie - Krzyż Jerzego. Petycję podpisało ponad 23 tys. osób.

ZOBACZ WIDEO Primera Division: Real Madryt rozpoczyna zabawę. Wysokie zwycięstwo Królewskich [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Zachowanie mężczyzny podczas akcji terrorystów to jedno, ale za Larnerem ciągną się również ciemne sprawy. Mniejsza o to, że - co wydaje się absurdalne - amerykańska Antifa oskarżyła go o... atak na trzech mężczyzn pochodzenia muzułmańskiego, co miało świadczyć o islamofobii mieszkańca Londynu. Kiedy jednak sprawa Krzyża Jerzego nabrała rozpędu, internauci wyciągnęli niewygodną dla Larnera sprawę.

Chodzi o rasistowski atak, jakiego dopuścił się w lutym 2018 roku. "Daily Mail" opublikował film, na którym widać, jak kibic Millwall wrzeszczy na ciemnoskórego mężczyznę. To nie wszystko, bo Larner aktywny był również podczas jednego ze starć zwolenników i przeciwników Brexitu, gdzie splunął na jednego z fotografujących go mężczyzn, wyzywając go od "kut****".

Doszły do tego rasistowskie komentarze pod adresem laburzystowskiego posła, Neila Coyle'a. W lutym wszedł do jego biura, wykrzykiwał rasistowskie komentarze, a burmistrza Londynu, Sadiqa Khana, nazwał "stertą gó**a". - Wszyscy muzułmanie są takimi samymi szumowinami - mówił.

Sprawa trafiła do sądu, a Larner został skazany na dwa miesiące więzienia w zawieszeniu na rok. Dodatkowo dostał karę 50 funtów za atak podyktowany niechęcią wobec islamu, bowiem opluty fotograf był właśnie tego wyznania. Musiał wziąć także udział w kursie kontroli gniewu, a także wykładach o pozytywnym wpływie imigracji. "The Sun" komentuje: "Nie ma szans, aby ktokolwiek wziął petycję pod uwagę. Larner raczej musi się pilnować, żeby nie trafić do więzienia".

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×