Senegalczyk wrócił po urlopie do Sunderlandu. Spóźnił się o 72 dni

Historia Papy Djilobodji'ego zaskakuje. Senegalczyk miał w czerwcu wrócić do treningów z Sunderlandem, ale trener dopiero po 72 dniach doczekał się jego przyjazdu.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
Papy Djilobodji Getty Images / Mark Runnacles / Na zdjęciu: Papy Djilobodji
Senegalczyk negatywnie zaskoczył kibiców i władze Sunderland AFC. Klub ten jeszcze dwa lata temu rywalizował w Premier League, ale obecnie gra na trzecim szczeblu rozgrywek. Ostatnio głośniej o Czarnych Kotach jest z powodu Papy Djilobodji'ego, który w czerwcu nie dotarł na obóz przygotowawczy i słuch o nim zaginął.

Senegalczyk odnalazł się po 72 dniach. Zjawił się w Sunderlandzie i został chłodno przyjęty przez władze i sztab szkoleniowy. Były obrońca Chelsea jest sprawdzany pod względem sprawnościowym. Są obawy, że nie jest gotowy do tego, by grać w piłkę. Do tego prezes klubu kontaktuje się z prawnikami, jak można rozwiązać sprawę Senegalczyka.

- Papa Djilobodji wrócił do klubu, spóźnił się o dwa miesiące. Klub konsultuje się z prawnikami w tej sprawie, a piłkarz przechodzi testy sprawnościowe, by ocenić, czy powrócił do klubu w stanie, który pozwala na profesjonalną grę w piłkę nożną. Nie będziemy komentować sprawy do momentu, w którym kondycja gracza zostanie w pełni oceniona, a my otrzymamy opinie prawne - przekazał klub w oświadczeniu.

29-letni Senegalczyk w swojej karierze rozegrał 17 meczów dla reprezentacji. Był zawodnikiem Chelsea FC, FC Nantes, Werderu Brema czy francuskiego Dijon. To właśnie ten ostatni klub był jego poprzednim pracodawcą. Był tam na wypożyczeniu z Sunderlandu.

Jednak bardziej niż z boiskowych dokonań, znany jest z kontrowersyjnych zachowań. W Niemczech zasłynął tym, że podczas meczu wykonał w kierunku rywala gest poderżnięcia gardła. Za to został ukarany zawieszeniem na trzy spotkania.

ZOBACZ WIDEO Nawałka kłamie w raporcie? Kamil Glik zabrał głos ws. napięć w kadrze podczas mundialu
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×