Przewaga piłkarzy z Półwyspu Apenińskiego była niezaprzeczalna. - Lepiej operowali piłką i lepiej bronili. Wyprowadzali szybkie kontry - wyliczał selekcjoner polskiej kadry-To nie tak, że szybko stracona bramka ustawiła mecz, bo Włosi byli lepsi. Wydawało się, że graliśmy lepiej po pierwszym golu, ale po trzecim tempo siadło. Mecz był coraz bardziej nerwowy i szarpany - analizował Jacek Magiera.
Największe wrażenie z pewnością zrobił włoski napastnik Moise Kean. Gracz Juventusu Turyn zdobył dwie efektowne bramki i był bardzo aktywny podczas akcji ofensywnych Azzurrich.
- Podsumowaniem tego, co grali Włosi, jest zachowanie publiczności. Ta pożegnała Keana oklaskami. Mieliśmy dużo problemów z jego zagraniami. To są wnioski dla wszystkich zawodników. Dużo czasu trzeba poświęcić na pracę nad ustawieniem w defensywie i my to będziemy robić. Przed nami mecze, w których trzeba będzie nawiązać do tego, jak to wyglądało w czwartek wieczorem w wykonaniu Włochów - podkreślił Magiera.
Gdyby spojrzeć na mecz z Włochami krytycznym okiem, można by wskazać zaledwie 15-20 minut niezłej gry reprezentacji Polski. To zdecydowanie za mało. Jednak z drugiej strony należy wziąć pod uwagę fakt, że trener Paolo Nicolato pracuje już z tą kadrą od kilku lat. Biało-Czerwoni mają na koncie zaledwie kilka treningów.
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Piątek zdradził, jak został przyjęty w reprezentacji. "Mogę się wiele nauczyć"
- Wiem, że wynik jest bolesny. Mogliśmy nawet przegrać wyżej, mogliśmy też strzelić gola. Skończyło się 0:3. Czy tego się spodziewałem? Nie, bo ja tę drużynę dopiero poznaję. Tych chłopaków mam dopiero od trzech dni. Trener Włochów jest w innej sytuacji, pracuje z nimi 2-3 lata, wie kogo desygnować. My się poznajemy - ja zawodników, a zawodnicy mnie. To też jest lekcja dla mnie, jak zareagować w sytuacji, gdy do przerwy jest 0:2. Zawodnicy powinni być bardziej rozluźnieni. Powinno być widać radość z gry. Włosi grali zdecydowanie lepiej i do tego poziomu trzeba dążyć w klubach, na każdym treningu, na każdym meczu - tłumaczył trener kadry do lat 20.
- Jesteśmy świadomi tego, gdzie jesteśmy, ale nie zamierzamy się załamywać. Mamy siedem miesięcy pracy, aby za kilka miesięcy być tutaj w innych nastrojach i grać inaczej, zwłaszcza pod względem intensywności. Potrzeba czasu. Nie możemy przejść do porządku dziennego. Teraz czeka nas kilka dni pracy, a później mecz w Szwajcarii. Potem rozjedziemy się na 35 dni. Ale ta lekcja nam się przyda, będzie działać na świadomość wszystkich - zakończył Jacek Magiera.
Wspominany mecz ze Szwajcarią odbędzie się w poniedziałek w Montreux. Polacy polecą na nie w lekko zmienionym składzie. Trzech piłkarzy z rocznika 2000 zostanie oddelegowanych do niedzielnego meczu kadry U-19 ze Szkocją.