Posada Jarolima wisiała na włosku od kilku miesięcy. Czesi zawalili kwalifikacje MŚ 2018, we wrześniu 2017 roku stracili szansę na awans, ale selekcjoner dostał drugą szansę. Miarka w końcu się jednak przebrała. Jego kadra została rozbita przez Rosjan 1:5 i dni Jarolima na stanowisku są policzone.
Niemal na pewno zastąpi go Jaroslav Silhavy, były asystent w reprezentacji Karela Bruecknera i Petra Rady (2001-2009). Samodzielnie trenował m.in. Viktorię Pilzno i Slavię Praga. W 2012 roku doprowadził Slovan Liberec do niespodziewanego mistrzostwa kraju. Ostatnio pracował w Slavii, z którą w sezonie 2016/17 zdobył swój drugi tytuł w karierze. Posadę stracił w grudniu 2017 roku. Jest też byłym reprezentantem Czechosłowacji i rekordzistą tamtejszej ligi w liczbie występów (465 spotkań).
- Jeszcze nie podpisaliśmy umowy, ale do tego dojdzie. Nie ma żadnej przeszkody, która stałaby nam na drodze - powiedział wiceprzewodniczący związku, Roman Berbr.
Czesi rozważali też opcję z powierzeniem kadry jednemu z byłych gwiazdorów. Najczęściej wymieniano Karela Poborskiego. Ewentualny angaż Silhavego nie oznacza, że były pomocnik reprezentacji nie może liczyć na stanowisko w drużynie. Przedstawiciele federacji są z nim umówieni na negocjacje, ale numerem jeden na liście pozostaje Silhavy. Poborsky mógłby dostać inną posadę.
Przed nowym selekcjonerem duże wyzwanie - Czesi od kilku lat są w kryzysie. Choć ich drużyny klubowe kwalifikują się do Ligi Mistrzów i Europy, to kadra mocno obniżyła loty. W swojej grupie eliminacji MŚ 2018 zajęła trzecie miejsce i przedłużyła impas do 12 lat. Od 2006 roku nasi południowi sąsiedzi nie wywalczyli awansu na mundial.
15 listopada Polacy zmierzą się w Gdańsku w sparingu z Czechami, których najprawdopodobniej poprowadzi już Silhavy.
ZOBACZ WIDEO Polska - Irlandia. Klich uratował remis. Strzelec gola widzi pozytywy po słabym meczu