Dominik Nowak: Żadna drużyna nie będzie pokrzywdzona

WP SportoweFakty / Roksana Bibiela / Na zdjęciu: Dominik Nowak
WP SportoweFakty / Roksana Bibiela / Na zdjęciu: Dominik Nowak

- Ten mecz oscylował na remis. Żadna z drużyn nie będzie pokrzywdzona - przyznaje po meczu z Wisłą Płock (2:2) Dominik Nowak, trener Miedzi Legnica.

W sobotę Miedź Legnica zremisowała na wyjeździe z Wisłą Płock. Beniaminek Lotto Ekstraklasy zagrał przyzwoity mecz, bo to on dwukrotnie wychodził na prowadzenie. Ostatecznie Miedzianka wraca do siebie z jednym punktem. - Zdawaliśmy sobie sprawę z autów rywali. Chcieliśmy zneutralizować drugą linię. Mieliśmy też na uwadze Ricardinho i Merebaszwiliego, bo to dwa główne ogniwa Wisły, które mogą zrobić różnicę. Byliśmy na to dobrze przygotowani - wyjaśnia Dominik Nowak.

Jednak trener Miedzi żałuje, że nie udało się wywieźć z Płocka trzech punktów. - Weszliśmy dobrze w mecz, strzeliliśmy gola na początku. To my tworzyliśmy wynik. Możemy mieć do siebie pretensje, że w momencie, kiedy mieliśmy mecz pod kontrolą nie pokusiliśmy się o strzelenie kolejnego gola. W meczu było dużo niedokładności po obu stronach.

Obie drużyny miały też pecha. Wisła i Miedź straciły po jednym zawodniku. Pod koniec pierwszej połowy starli się ze sobą Rafał Augustyniak i Thomas Daehne, którzy przez urazy nie dokończyli meczu. - Szkoda, że musieliśmy zmienić Rafała, który grał bardzo dobrze w pierwszej połowie. Doznał silnego stłuczenia mięśnia czworogłowego. Na Legię powinien być gotowy, bo nie podejrzewam, by to była aż tak poważna kontuzja. One wychodzą dzień po meczu, jutro mamy trening i wtedy będą pierwsze diagnozy - mówi Nowak.

Pierwsze informacje na temat swojego piłkarza zdradził też trener Nafciarzy, Dariusz Dźwigała. - Przy golu na 2:1 Thomas doznał stłuczenia stawu kolanowego. Było ryzyko, że nie wyjdzie na drugą połowę. Po upadku przy dośrodkowaniu w drugiej połowie mówił, że coś mu "chrupnęło". W niedzielę jedzie na badania - wyjaśnia Dźwigała.

Uraz Niemca to nie jedyny kłopot. Na problemy zdrowotne narzekają również inni zawodnicy płockiej drużyny. - Po powrocie ze zgrupowania w Gniewinie Igor Łasicki poczuł ból w mięśniu czworogłowym. Okazało się, że ma naderwanie. Z kolei u Nico Vareli jest przewlekły problem, ma delikatnego krwiaka na łydce. Wprawdzie mógłby zagrać, ale chcieliśmy dać mu odpocząć, żeby wrócił w pełni zdrowy. Ricardinho trenował indywidualnie, ale podjęliśmy decyzję, że zacznie mecz. Wytrzymał całe spotkanie. Nie zszedł do szatni na przerwę, bo po konsultacji z lekarzem wiedzieliśmy, że musi być cały czas w ruchu - przyznaje trener.

Szkoleniowiec Wisły kolejny raz odczuwa niedosyt. Jego drużyna wciąż musi czekać na pierwsze domowe zwycięstwo. - Z przebiegu spotkania ten wynik jest sprawiedliwy. Na pewno byliśmy zespołem, który prowadził grę. Miedź nastawiła się na grę z kontry, tak też straciliśmy pierwszego gola. Muszę pochwalić zespół za reakcję, bo dwa razy przegrywaliśmy i udawało nam się strzelić gole. To pozytyw. Mogliśmy wygrać, ale zabrakło szczęścia w końcowej fazie meczu, kiedy strzelali Calo czy Damian Szymański.

ZOBACZ WIDEO: Konrad Bukowiecki: Kibice w Niemczech dali nam owacje na stojąco

Komentarze (0)