Mecz Wisły z Lechią był doskonałą reklamą Lotto Ekstraklasy, ale po końcowym gwizdku cieszyli się tylko krakowianie. Biała Gwiazda wróciła na pozycję lidera po 380 dniach przerwy i przy okazji brutalnie przerwała serię gdańszczan, którzy nie przegrali żadnego z dziesięciu ostatnich spotkań.
- Gratuluję Wiśle zdobycia trzech punktów. Myślę, że mecz był bardzo interesujący i razem z Wisłą nie zawiedliśmy kibiców. To bolesna dla nas porażka, ale daleki jestem od wstydu za swoją drużynę - stwierdził Piotr Stokowiec.
- Zbyt łatwo straciliśmy bramki, zagraliśmy znacznie lepiej w ofensywnie niż w defensywie. W obronie zagraliśmy poniżej swojego poziomu. Przyjechaliśmy do Krakowa z chęcią wygrania. Jeśli nie podejmiesz ryzyka, to nie wygrasz. Czasem trzeba zaryzykować. Wiśle trzeba oddać to, że była bardzo zdecydowana i agresywna - dodał szkoleniowiec Lechii.
Lechia prowadziła w Krakowie 1:0 i 2:1, ale gdy sama musiała gonić wynik, nie była w stanie odrobić strat. - Powiem przewrotnie, że nie byliśmy tak daleko od zwycięstwa, choć patrząc na wynik, może to się wydawać dziwne. Czekają nas w tym sezonie jeszcze dwa mecze z Wisłą i to będą ciekawe widowiska. Nie mogę się już doczekać kolejnego spotkania z Wisłą - zakończył trener Stokowiec.
Wchodzącego do sali konferencyjnej Macieja Stolarczyka przywitały oklaski lokalnych dziennikarzy. Opiekun lidera Lotto Ekstraklasy był dumny ze swoich podopiecznych.
- Gratuluję swoim zawodnikom świetnego meczu. Oba zespoły stworzyły wspaniałe widowisko, oba były zainteresowane tylko zwycięstwem, ale to my zdobyliśmy więcej bramek. Dziękuję piłkarzom, bo zagrali koncertowo i zasłużyli na ogromne brawa - stwierdził trener Wisły.
ZOBACZ WIDEO Primera Division: Debiutant uratował Atletico w ostatnich sekundach. Festiwal poprzeczek i świetnych parad [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]