Od momentu sprzedaży Neymara do PSG (222 mln euro) w 2017 roku, FC Barcelona wydała grubo ponad 300 mln euro na wzmocnienia. Zapłaciła ponad 100 mln euro na Ousmane Dembele czy Philippe'a Coutinho. Do tego doszło kilka innych zakupów: Malcom (41 mln euro), Arthur Melo (31 mln euro) czy Clement Lenglet (35,9 mln euro).
- Jesteśmy na granicy Finansowego Fair Play, którego wymagają LaLiga i UEFA - zastrzega prezes Josep Bartomeu w programie "El Transistor" w radiu Onda Cero.
To oznacza, że w najbliższych miesiącach Duma Katalonii musi ograniczyć wydatki. Na tym z pewnością ucierpi Ivan Rakitić, który domaga się podwyżki. Reprezentant Chorwacji odrzucił atrakcyjną ofertę PSG, licząc, że na Camp Nou zarobi podobne pieniądze. Nic z tego.
- Nie będziemy mogli wykonać gestu, o który prosi nas Rakitić - tłumaczy Bartomeu, który definitywnie nie wyklucza podwyżki dla pomocnika. - Za kilka dni przedstawimy budżet z rekordowymi przychodami, co pozwoli nam podnosić limit płacowy. W tym sezonie nie możemy jednak już nic zrobić - dodaje.
Najważniejsza osoba w Barcelonie została zapytana również o styczniowy mecz z Gironą w Primera Division, który ma po raz pierwszy w historii zostać rozegrany w Stanach Zjednoczonych.
- To decyzja, która nie należy do mnie. To może pomóc LaLidze w rywalizacji z innymi rozgrywkami krajowymi. Ponadto daje to korzyści głównym uczestnikom. Wyjaśniliśmy ten projekt kapitanom i patrzą na to przychylnie, jako na szansę na sprzedaż marki FC Barcelona - tłumaczy Josep Bartomeu.
ZOBACZ WIDEO Primera Division: Real stracił pierwsze punkty. Golkiper Athletic bronił jak natchniony [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]