Jerzy Brzęczek: Odbudowa nie była trudna

- Jesteśmy dalej, niż oczekiwałem. Nie tylko pod względem piłkarskim, ale też pozaboiskowym - mówi selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski Jerzy Brzęczek.

Mateusz Skwierawski
Mateusz Skwierawski
Jerzy Brzęczek Newspix / Michał Chwiediuk / Na zdjęciu: Jerzy Brzęczek

WP SportoweFakty: Po mistrzostwach świata dostał pan drużynę rozbitą?

Jerzy Brzęczek, selekcjoner reprezentacji Polski: Po niektórych zawodnikach widać było rozczarowanie po mundialu, ale nie miałem problemu, żeby odbudować ich mentalnie. Z najstarszymi piłkarzami, którzy od lat tworzyli grupę wiodącą w tej drużynie, rozmawiałem jeszcze podczas ich urlopów. Znałem nastawienie, przekazałem swoją wizję. Choć to pierwsze spotkanie zawsze jest niewiadomą. Badaniem, czekaniem na to, kto zrobi błąd. Szybko sobie z tym poradziliśmy.

Współpracuje z wami psycholog. Pomógł?

ZOBACZ WIDEO Stępiński pogromcą włoskich gigantów! Polak uratował Chievo w starciu z Romą [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Bardziej skupia się na rozmowach indywidualnych z zawodnikami, jest też moim wsparciem z tyłu. Jeżeli widzi zagrożenie, daje sygnały. Do mojej roli należy ustalenie zasad, rozmowa w cztery oczy. Jesteśmy dalej, niż oczekiwałem. Z różnych względów. Nie tylko piłkarskich, ale też aspektów pozaboiskowych.

Jakich na przykład?

Spodziewałem się, że niektóre rzeczy zajmą nam więcej czasu. Ale od pierwszego treningu było widać u piłkarzy sportową złość. Chęć pokazania, że nie jesteśmy tacy słabi. Była swoboda, luz, ale też koncentracja podczas treningów. Jestem zadowolony z tych 10 dni zgrupowania i dwóch meczów. Słyszałem, że chłopaki też nas dobrze przyjęli, są pozytywnie zaskoczeni. Ja też pokazałem, że do kadry nie przyszedł amator.

Już drugi raz pan to mówi - wcześniej w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Ktoś miał pana za amatora?

Na początku pojawiło się wiele pytań typu: jak człowiek, który pracował tylko w polskiej lidze, poradzi sobie z szatnią pełną gwiazd? Pod tym względem, jak i w kwestiach szkoleniowych, miałem najmniej obaw. Ważne, że chłopaki dobrze na mnie zareagowali.

Przed objęciem kadry pomógł panu Adam Nawałka? Czy były selekcjoner udzielił rady, podzielił się wiedzą?

Rozmawialiśmy kilka razy telefonicznie, ale krótko. Spotkaliśmy się też raz w siedzibie Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Na początku pana pierwszego zgrupowania PZPN opublikował raport sztabu Nawałki dotyczący przegranego mundialu. Zapoznał się pan z nim?

Tak, znam jego treść.

Wniósł informacje, które się panu przydały?

Nie. Ja bym sobie wyobrażał to troszeczkę inaczej. Ale nie byłem odpowiedzialny za przekazanie tego raportu.

Co wyobrażałby pan sobie inaczej?

Odbieram to bardziej jako raport roboczy. Nie chcę oceniać czegoś, czego nie przygotowywałem. Po występie kadry na mundialu oczekiwaliśmy więcej, ale trenerowi Nawałce i jego sztabowi należy się duży szacunek za kilka lat świetnej pracy. Niektóre komentarze w stosunku do trenera są nie na miejscu.

Jedną z pierwszych poważniejszych rozmów musiał pan przeprowadzić z Kamilem Glikiem, który nosił się z zamiarem zakończenia gry w reprezentacji. Musiał go pan przekonywać, żeby dalej występował w kadrze?

Spotkaliśmy się w Katowicach, ale nie na zasadzie przekonywania. Jestem pod ogromnym wrażeniem postawy Kamila podczas treningów i meczów. To filar. Człowiek z charyzmą, osobowością. Może dużo nie mówi poza boiskiem, ale dla młodych zawodników jest ogromnym wsparciem, szybko się przy nim uczą, nabierają doświadczenia.

Na pierwszym zgrupowaniu zabrakło powołania dla trzech legionistów: Krzysztofa Mączyńskiego, Artura Jędrzejczyka i Michała Pazdana. To tylko okres przejściowy?

Nie powołałem ich z rozsądku, ale ich sytuacja wygląda coraz lepiej.

Michał Pazdan na razie nie gra.

Będziemy się tej sytuacji przyglądać.

Zapytamy o kilka nazwisk. Pierwsze z nich: Kuba Błaszczykowski...

Nie uciekniemy od koneksji. Nie interesuje mnie, kim jest dla mnie, patrzę na jakość piłkarską, jakich mamy zawodników do dyspozycji na tej pozycji i co może nam Kuba dać, jeżeli chodzi o doświadczenie. Powiedziałem, że przez ostatnie lata był traktowany poniżej krytyki...

...no właśnie. I tu się z panem nie zgadzamy.

Proszę sobie przypomnieć, co działo się, gdy przestał być kapitanem, przed mistrzostwami Europy, mundialem. Oczywiście wszystko pięknie wyszło, bo temu podołał.

Ale był bardzo dobrze traktowany.

Nie do końca rozumiecie moje spojrzenie. Pamiętacie mecz z Serbią przed Euro? Dla niego i dla mnie było jasne: jak Kubie to spotkanie nie wyjdzie, nie jedzie na turniej. Wiedzieliśmy to, wiedzieliśmy, co się działo. Ale Kuba strzelił gola, wygraliśmy 1:0, miał grać 45 minut, rozegrał 90. Ze względu na trudne sytuacje, też zdrowotne, wiele razy musiał udowadniać, że zasługuje na grę w kadrze.

Przed mundialem trzeba to było zakwestionować. Nie grał w klubie wiele miesięcy.

Jasna sprawa, zgoda. Zawsze będzie się pisało o Kubie, Piszczku, Fabiańskim, Szczęsnym. To są gwiazdy. Ludzie, którzy w ostatnich latach tworzyli siłę tej reprezentacji. Czy Kuba nie był przygotowany do mundialu? W meczu towarzyskim z Chile przebiegł najwięcej kilometrów z drużyny i biegał w najszybszym tempie. Czy nie był przygotowany? Był. Trenował u nas w Płocku podczas sezonu, gdy leczył kontuzję. Wyjeżdżając do Niemiec, do Wolfsburga, wyniki wydolnościowe miał na poziomie 93-95 procent. A my te badania robimy od 2007 roku, mamy porównanie. Dlatego wiem, że do mistrzostw świata był dobrze przygotowany. A co się działo później, podczas turnieju: za to nie odpowiadam. Wiem, za co Kuba obrywał i jak często. O to mi chodziło. I wiem też, że jak będzie wchodził i grał w klubie, to reprezentacji dużo da.

A będzie wchodził i grał w klubie? Na razie jest poza kadrą. 

Pod koniec okna transferowego Kuba dostał ofertę z innej drużyny. Trener Bruno Labbadia i dyrektor sportowy Wolfsburga nie zgodzili się, by odszedł. Kuba usłyszał, że jest potrzebny. Labbadia docenia jego zaangażowanie w treningu, daje Kubie sygnały, żeby nie odpuszczał, bo dostanie szansę.

Nie odczuwa pan dodatkowej presji, gdy zaczyna się temat Kuby?

Absolutnie. Każdą decyzję podejmujemy razem ze sztabem. Liczą się dla nas dwie kwestie: co dany zawodnik da reprezentacji i czy podniesie jej jakość.

Trudniej spojrzeć na Kubę najpierw jako na zawodnika, później jako na bliską rodzinę?

Uwierzcie, że na zgrupowaniu mniej rozmawiamy niż wcześniej. Mamy z Kubą duży szacunek do tego, gdzie jesteśmy. Każdy z nas z ręką na sercu i spokojem może powiedzieć, że zawsze chcieliśmy dla reprezentacji jak najlepiej. Nie ważne jest, który to jego mecz w kadrze, czy pobije rekord występów. Ważne, co jest jej jeszcze w stanie dać.

Na drugiej stronie przeczytasz między innymi, w jaki sposób trener chce trafić do Piotra Zielińskiego, czy ktoś go zawiódł i co sądzi o piłkarzach, którzy nie dostali szansy w obu spotkaniach.

Czy podoba się wam argumentacja selekcjonera?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×