Kryzys zażegnany. Tottenham Hotspur przegrał trzy ostatnie mecze - z Watfordem, Liverpoolem i Interem Mediolan (wszystkie po 1:2) - i potknięcie na stadionie Brighton mogło jeszcze mocniej zaniepokoić szefów klubu.
Pierwsza połowa na Amex Stadium była bardzo kiepska. Silnie padający deszcz nie ułatwiał pracy piłkarzom, ale to nie mogło usprawiedliwiać sennego tempa. W końcówce pierwszej odsłony Kieran Trippier zdecydował się na strzał z rzutu wolnego. Glenn Murray tak interweniował stojąc w murze, że zagrał piłkę ręką. Sędzia bez wahania wskazał na "wapno", a "jedenastkę" na gola zamienił Harry Kane.
14 minut przed końcem wydawało się, że Koguty postawiły kropkę nad "i", gdy płaskim strzałem bramkę zdobył Erik Lamela. Tymczasem w drugiej doliczonej minucie Anthony Knockaert pokonał Paulo Gazzanigę i chwilę później miał jeszcze jedną okazję. Jednak tym razem jego uderzenie zostało obronione i Tottenham wygrał ostatecznie 2:1.
W tabeli londyńczycy są na piątym miejscu (12 pkt). Brighton zajmuje trzynastą pozycję.
Brighton & Hove Albion - Tottenham Hotspur 1:2 (0:1)
0:1 - Harry Kane (k.) 42'
0:2 - Erik Lamela 76'
1:2 - Anthony Knockaert 90+2'
ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Golkiper Stuttgartu bohaterem. Bronił w niesamowitych okolicznościach [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]