Puchar Polski: mecz z Lechem "czystą przyjemnością" dla ŁKS-u Łódź

Newspix / P.Dziurman / 400mm.pl / NEWSPIX.PL / Na zdjęciu: Kazimierz Moskal
Newspix / P.Dziurman / 400mm.pl / NEWSPIX.PL / Na zdjęciu: Kazimierz Moskal

Na szczebel centralny tych rozgrywek wracają po sześciu latach i od razu zostali rzuceni na głęboką wodę. Piłkarze Łódzkiego Klubu Sportowego zmierzą się z Lechem Poznań w 1/32 finału Pucharu Polski.

Co ciekawe trener łodzian Kazimierz Moskal to były gracz "Kolejorza". W 1992 i 1993 roku w barwach klubu z Poznania sięgał po mistrzostwo kraju.

- Sentymentalny mecz? Raczej nie. To Puchar Polski, gdzie wszystko może się zdarzyć. Będziemy chcieli sprawić niespodziankę, ale zdajemy sobie sprawę z tego, jakim potencjałem dysponuje Lech. A czy ekipa z Poznania jest w najwyższej dyspozycji czy nie, to inna sprawa. Na pewno to oni są faworytem - podkreślił szkoleniowiec ŁKS-u Łódź.

Podstawowy plan beniaminka Fortuna I ligi na wtorkowe spotkanie jest - jak mówi trener Moskal - taki sam jak na każde inne spotkanie: nie stracić bramki. - Tak samo jak w Bielsku, Niepołomicach czy w domowym meczu z GKS-em Tychy. Zawsze mówimy, że jeśli zagramy na zero z tyłu, zawsze jakieś sytuacje z przodu jesteśmy w stanie stworzyć. Trzeba tylko to wykorzystać - dodał.

Choć biało-czerwono-biali dopiero awansowali na drugi szczebel rozgrywkowy w kraju, rozgościli się w nim na dobre. Zajmują aktualnie piąte miejsce w tabeli, a ich gra może się podobać, bo w każdym meczu nie brakuje okazji bramkowych.

ZOBACZ WIDEO: Krzysztof Wielicki: Zachowanie Denisa Urubko mnie zaskoczyło. Wszyscy mieli do niego pretensje

- Cieszy to, że gra się podoba, ale wychodzimy po to, żeby wygrywać, bo za ładną grę punktów się nie dostanie. Ale jeśli połączymy te dwa elementy, tym lepiej dla nas i kibiców - zaznaczył Patryk Bryła, autor czterech goli w tym sezonie dla Łódzkiego Klubu Sportowego.

Otoczka wokół spotkania dotyka też trenera Moskala. W ostatnich spotkaniach w kadrze meczowej nie znajduje się najlepszy napastnik łodzian w II i III lidze, Jewhen Radionow, któremu w tym sezonie licznik zatrzymał się na dwóch bramkach.

- Jak tak słucham niektórych wypowiedzi, to już nie wiem, czy my musimy, czy oni. Uważam, że Lech jest faworyzowany, bo grał mecz ligowy o jeden dzień wcześniej niż my. Myślę, że ci zawodnicy, którzy w ostatnich meczach nie grali, czekają na swoją szansę i nie jest wykluczone, że któryś z nich zagra i to na dobrym poziomie - skomentował trener ŁKS-u.

Dla samych piłkarzy spotkanie z trzecią drużyną ubiegłego sezonu Lotto Ekstraklasy będzie miało spory prestiż. - To będzie czysta przyjemność zagrać z takim przeciwnikiem. Widziałem piątkowy mecz. Pozostawię go bez komentarza - powiedział Rafał Kujawa.

Warto dodać, że dla kibiców ŁKS-u i Lecha będzie to spotkanie przyjaźni. Fani obu klubów zawiązali zgodę niemal dokładnie przed rokiem. Mecz rozpocznie się o godzinie 15:00.

Komentarze (4)
Sylwek Wawa
25.09.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Szczególnie tym mistrzostwem z 1993 roku powinien się szczycić. Zdobyte w takiej czystej rywalizacji. Na sali zjazdowej, dzięki poloniście Kuleszy. Niech mu ziemia lekką będzie. 
jaja jak berety
25.09.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szkoda, że frekwencja jak zwykle na żenującym poziomie. Dla kogo Zdanowska chce rozbudowywać stadion, jeśli uzbieranie 5 tys kibiców, czyli wypełnienie obecnej trybuny, to dla ŁKSu zadanie niew Czytaj całość