Martins podpisał kontrakt z Legią na początku września, na rok z możliwością przedłużenia umowy o dwanaście miesięcy. Wystąpił już w trzech meczach nowej drużyny: z Lechem, Miedzią Legnica i Chojniczanką. W poprzednim sezonie był zawodnikiem Olympiakosu, tam jednak zagrał tylko w czternastu spotkaniach.
Piłkarz w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" przyznaje, że zrezygnował z lepszych ofert finansowych. - Pojawiła się propozycja z Arabii Saudyjskiej. Gdybym myślał tylko o stanie konta, to bym tam poszedł. Tam w ogóle nie przejmują się pieniędzmi. Chcesz trzy miliony euro, dadzą trzy. Chcesz pięć, dadzą pięć. Ale nie chodziło mi o kasę. W Arabii gra się przyjemnie, bo nie ma presji. Z Turcji i Portugalii też dostałem oferty. Nie chciałem wracać do ojczyzny - opowiada Martins.
Legię polecał mu Vadis Odjidja-Ofoe, z którym grał w Olympiakosie. Vadis zdobył z drużyną mistrzostwo Polski w sezonie 2016-17. - To mój bardzo dobry przyjaciel. Mówił mi: "Jeśli masz szansę iść do Legii, nie wahaj się. To dobry klub, ładne miasto, pracują tam niesamowici ludzie i pokochasz kibiców. Nie zastanawiaj się dwa razy" - wspomina.
Zawodnik stara się też wytłumaczyć, dlaczego nie grał regularnie w poprzednim sezonie. - Mieliśmy czterech trenerów w trakcie jednego sezonu. Każdy miał własne pomysły i ulubionych piłkarzy - broni się.
Martins jest wychowankiem Sportingu Lizbona. W tym klubie pracował wcześniej z obecnym trenerem Legii, Ricardo Sa Pinto.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Bramkarz beniaminka zatrzymał Milan! Faworyt traci punkty po fatalnym błędzie [ELEVEN SPORTS]