Piotr Stokowiec: Nawet nie zremisowaliśmy wygranego meczu

WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Piotr Stokowiec
WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Piotr Stokowiec

- Cóż...Nawet nie udało się zremisować wygranego meczu - zaczął swoją analizę Piotr Stokowiec. Trener Lechii jest rozczarowany piątkową porażką z Wisłą Płock (0:1).

Na otwarcie dziesiątej kolejki Lotto Ekstraklasy Wisła Płock podejmowała Lechię Gdańsk. Przyjezdni w drugiej połowie strzelili dwa gole, ale obu nie uznał arbiter (więcej o meczu przeczytasz TUTAJ). Więcej wyrachowania mieli Nafciarze, którym do zwycięstwa wystarczyła bramka zdobyta przez Karola Angielskiego. - Cóż...Nawet nie udało się zremisować wygranego meczu. Przykry moment, bo mimo nawet czasem spowolnionej gry stworzyliśmy mnóstwo okazji. Takie mecze musimy wygrywać. Trudno. Mamy materiał do analizy, bo nie można przejść obok takiego meczu - przyznaje trener Piotr Stokowiec.

Szkoleniowiec Lechii był wyraźnie rozczarowany. W najgorszym wypadku po tej kolejce Biało-Zieloni mogą wypaść ze strefy pucharowej. - Nie chcę się się usprawiedliwiać. Chcieliśmy wygrać, bo remis też by mnie nie zadowolił - mówi Stokowiec. - Przyjechaliśmy tu z konkretnym planem. 
 
Przyjezdnym nie dopisywało też szczęście. W szczególności może o tym mówić Flavio Paixao, który zdobył dwie nieuznane bramki. - Takie sytuacje się zdarzają i Flavio nie był pierwszym. To jest drużyna, oczy nie są skierowane wyłącznie na niego. Świetnie wykorzystał jedenastkę z Wisłą Kraków, dzisiaj potoczyło się inaczej. Domyślałem się tego, że z jego strony to było podwójne zagranie. Miałem nadzieję, że bramkarz dotknął piłkę. - opowiada trener.

- Zabrakło skuteczności, ale świat się nie kończy na dzisiejszym spotkaniu - kontynuuje Stokowiec. - To sprawdzian dla nas. Doszło kilkunastu nowych piłkarzy. Drużyna nie jest jeszcze na równym poziomie fizycznym. Czasami porażka może być lekarstwem, o ile nie trwają zbyt długo. Liczę, że wyciągniemy wnioski i będziemy skuteczniejsi.

W meczu z Wisłą w pierwszym składzie wyszedł Artur Sobiech, którego Lechia ściągnęła tego lata. Napastnik został zmieniony w 79. minucie przez Jakuba Araka. - Wielokrotnie mówiłem, że nie jest tajemnicą, że przez rok Artur występował tylko sporadycznie. Stąd trudno powiedzieć, że jest gotowy. Dlatego też nie pojechał na mecz w pucharze Polski. Spokojnie, myślę, że będziemy grali jeszcze lepiej. Myślę, że Lechia będzie grała lepiej i skuteczniej - kończy trener Lechii.

ZOBACZ WIDEO Serie A: Nie ma Cionka, nie ma żelaznej defensywy. SPAL przegrało z Sassuolo [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (2)
avatar
Wiesiek Kamiński
29.09.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
co ten trenejro wygaduje ! grały dwie Grażyny piłkarskie ,poziomu zero,tempo meczu jak na imprezie TKKF-u ! tylko zupy nie rozdawali z wkładką ! 
avatar
jones
28.09.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie do przesady...Liga Mistrzów czy Europejska to nie dla Lechii...jest to przeciętny zespół ,który prędzej będzie szedł w dół tabeli jak w górę...ósemka będzie szczytem możliwości Gdańszczan..