VAR w Lidze Mistrzów od przyszłego sezonu. "UEFA przekonała się do niego po mundialu"

- Po mistrzostwach świata w Rosji UEFA przekonała się, że system VAR oferuje więcej dobrego niż złego, więc poszła za ciosem - wyjaśnia Rafał Rostkowski, były arbiter międzynarodowy.

Maciej Siemiątkowski
Maciej Siemiątkowski
VAR Getty Images / Richard Heathcote / VAR
W czwartek UEFA ogłosiła, że w jej rozgrywkach również pojawi się system VAR. Najpierw zadebiutuje w Superpucharze Europy i Lidze Mistrzów, dokładnie od sezonu 2019/2020. Rok później pojawi się w Lidze Europy oraz na EURO 2020 i turnieju finałowym Ligi Narodów w 2021 roku. - To dobra decyzja, bo dzięki temu sędziowie mają szansę, by uniknąć pomyłek. Nawet w Lidze Mistrzów, gdzie pracują czołowi sędziowie, zdarzają się poważne błędy wypaczające wyniki meczów, a czasem nawet decydujące o awansie lub odpadnięciu. To najważniejsze rozgrywki klubowe w Europie, flagowe dla UEFA i bardzo dobrze, że podjęto podobną decyzję jak FIFA czy inne federacje i krajowe związki - tłumaczy Rafał Rostkowski.

UEFA zwlekała

Europejskiej organizacji nie raz zdążyło się oberwać od krytyków za zwlekanie z tą decyzją. Po mundialu w Rosji kibicom trudno było wrócić do oglądania europejskich pucharów, w których sędziowie wciąż nie mogą skorzystać z powtórek wideo. - Prezydent UEFA Aleksander Ceferin miał pewne wątpliwości, bardzo zrozumiałe - wyjaśnia były arbiter. - Wprowadzenie VAR na mistrzostwach świata czy w ligach krajowych było dużo łatwiejsze niż wprowadzenie systemu w rozgrywkach klubowych UEFA. Od co najmniej dwóch lat FIFA mogła szykować się do mundialu. Wiedziała, gdzie będzie rozegrany, na jakich stadionach i miała wyselekcjonowaną grupę sędziów-kandydatów. Można było zdecydować, czy robić jedną centralę czy też VAR lokalizować na wszystkich arenach.

Zdaniem Rostkowskiego duży wpływ miała też na to specyfika klubowych rozgrywek i wynikające z niej problemy logistyczne. - Dopiero w maju-czerwcu wiemy, jacy będą uczestnicy z najsilniejszych lig. Pozostali są wyłaniani w rundach wstępnych przez całe lato. Nie wiadomo, gdzie system zainstalować. Do tego potrzebna jest cała logistyka, a to nie tylko sprzęt, ale też ludzie z różnych krajów, których trzeba przeszkolić. W niektórych państwach nie ma transmisji ze wszystkich spotkań ligowych. A jeśli brakuje transmisji, to nie ma kamer i monitorów potrzebnych do korzystania z VAR-u. To dla UEFA nie jest takie proste zadanie.

Były sędzia FIFA podkreśla też, że UEFA wolała poczekać, by odpowiednio się przygotować i dzięki temu uniknąć wielu wpadek. - W ostatniej kolejce ubiegłego sezonu ekstraklasy PZPN zdecydował, żeby w żadnym z meczów nie korzystać z VAR. Nikt nie wpadł na pomysł, żeby wykorzystać cztery wozy, jakie mamy, a na kolejne cztery stadiony wynająć sprzęt. Myślę, że chęć uniknięcia takich głupich błędów sprawiła, że UEFA bardzo ostrożnie podchodziła do VAR i chce przygotować się naprawdę profesjonalnie, żeby obyć się bez podobnych wpadek logistycznych - tłumaczy Rafał Rostkowski. - To oczywiste, że nadal będą przytrafiać się błędy. Incydentalnie zdarza się, że system się zawiesza albo po prostu sędzia przed monitorem błędnie oceni sytuację. Miejmy nadzieję, że pomyłek będzie jak najmniej.

FIFA miała priorytet

Dlaczego zatem FIFA mogła szybciej pozwolić sobie na korzystanie z systemu VAR? - Bo jest najważniejszą organizacją piłkarską na świecie - odpowiada Rostkowski. - To na jej wniosek IFAB zmienił przepisy i pozwolił na rozpoczęcie tego eksperymentu. W międzyczasie władze w UEFA się zmieniały i podejście do VAR również. Myślę, że dużą rolę odegrał Pierluigi Collina, który do niedawna był równocześnie szefem sędziów w UEFA i FIFA. Niedawno zrezygnował z pracy w UEFA, ale niewątpliwie przekazywał swoje spostrzeżenia aktualnemu szefowi europejskiej federacji.

Można powiedzieć, że mundial w Rosji był poligonem doświadczalnym dla nowej technologii. Kiedy ta się sprawdziła i zebrała dobre opinie, zdecydowała się na nią i UEFA. - Ta decyzja dojrzewała w UEFA. Przecież na mundialu były też sytuacje, przez które FIFA nie była do końca zadowolona z VAR-u, ale więcej mimo wszystko było plusów. Po mistrzostwach świata w Rosji UEFA przekonała się, że ta technologia oferuje więcej dobrego niż złego, więc poszła za ciosem - mówi nasz rozmówca. - Na dodatek wydatki wiązane z korzystaniem z VAR-u nie będą dla UEFA zbyt wielkie. Koszty opłacania sędziów będą podobne jak obecnie,bo VAR powinien wymusić rezygnację z arbitrów bramkowych, którzy wciąż sędziują w niektórych rozgrywkach w Europie.

ZOBACZ WIDEO Primera Division: Kapitalne interwencje obrońcy i bramkarza uchroniły Betis [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Czy wprowadzenie VAR przez FIFA i UEFA to dobra decyzja?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×