Lech Poznań wreszcie wygrał! Przełamanie w meczu z beniaminkiem

PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: radość piłkarzy Lecha Poznań
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: radość piłkarzy Lecha Poznań

49 dni czekał Lech Poznań na ligowe zwycięstwo, ale zła passa wreszcie została przełamana. Mimo nerwowej końcówki drużyna Ivana Djurdjevicia wygrała z Miedzią Legnica 2:1.

Starcie z beniaminkiem było dla Kolejorza drogą przez mękę - z tym tylko pozytywem, że szybko, już w 11. minucie objął prowadzenie. Christian Gytkjaer dostał podanie od Joao Amarala, z łatwością zwiódł Mateusza Żyrę i płaskim strzałem nie dał szans Łukaszowi Sapeli. Odległość niewielka, więc bramkarz beniaminka był bezradny.

Potem niestety emocji było jak na lekarstwo. Poznaniacy postraszyli jeszcze Miedź dobrym uderzeniem z dystansu Amarala, po którym piłka odbiła się od słupka, ale takich klarownych okazji straszliwie przed przerwą brakowało. W ogóle nie stwarzali ich legniczanie, którzy z przodu byli właściwie bezzębni.

Po zmianie stron przełomu nie było. Beniaminek szybko się zresztą przekonał, że wywiezienie ze stolicy Wielkopolski jakiejkolwiek zdobyczy będzie dla niego nie lada wyczynem, bo już w 51. minucie przegrywał 0:2. Przy tej bramce głównymi aktorami znów byli Amaral i Gytkjaer, lecz tym razem zamienili się rolami. Duńczyk dośrodkował płasko spod końcowej linii, a Portugalczyk bezbłędnie to wykończył. Sapela znów bez szans, nic nie wskórali też jego koledzy, którzy próbowali ratować sytuację na linii.

Wydawało się, że teraz prowadzenie miejscowych jest pewne i nic im nie grozi. Pozory jednak myliły, bo zespół Dominika Nowaka stać było na zryw i trafienie kontaktowe. Świetne wejście z ławki zaliczył Mateusz Szczepaniak, który cztery minuty po pojawieniu się na boisku doszedł do piłki zagranej z lewego skrzydła przez Juana Camarę, obrócił się z nią mimo nacisku Rafała Janickiego i bez trudu pokonał praktycznie bezrobotnego dotąd Matusa Putnocky'ego.

To był dla Miedzi ogromny impuls. Legniczanie poczuli krew i zaczęli wściekle atakować, a Lech miał w tyłach niemałe kłopoty. Poznańscy kibice kilka razy poważnie zadrżeli o losy swych ulubieńców, a najbliżej rozpaczy byli w 80. minucie, gdy strzał Szczepaniaka przekształcił się w dośrodkowanie, a z bliska, choć w bardzo trudnej sytuacji w boczną siatkę trafił Mateusz Piątkowski.

Mimo nerwowej końcówki lechici utrzymali skromne 2:1 do ostatniego gwizdka i odnieśli pierwsze ligowe zwycięstwo od 12 sierpnia (wtedy pokonali 4:0 innego beniaminka, Zagłębie Sosnowiec). To pierwszy triumf Kolejorza po serii pięciu spotkań, w których wywalczył zaledwie jeden punkt.

Lech Poznań - Miedź Legnica 2:1 (1:0)
1:0 - Christian Gytkjaer 11'
2:0 - Joao Amaral 51'
2:1 - Mateusz Szczepaniak 73'

Składy:

Lech Poznań: Matus Putnocky - Marcin Wasielewski, Rafał Janicki, Dimitris Goutas, Wołodymyr Kostewycz, Maciej Makuszewski (89' Piotr Tomasik), Tomasz Cywka (23' Mihai Radut), Pedro Tiba, Kamil Jóźwiak (83' Maciej Gajos), Joao Amaral, Christian Gytkjaer.

Miedź Legnica: Łukasz Sapela - Paweł Zieliński, Mateusz Żyro, Tomislav Bozić, Artur Pikk, Marquitos (19' Juan Camara), Adrian Purzycki, Borja Fernandez, Wojciech Łobodziński, Petteri Forsell (75' Mateusz Piątkowski), Henrik Ojamaa (69' Mateusz Szczepaniak).

Żółta kartka: Wojciech Łobodziński (Miedź Legnica).

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).

ZOBACZ WIDEO: Primera Division: Nieskuteczna Barcelona straciła kolejne punkty! Uratowała tylko remis [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (2)
avatar
Tomasz Vogt
30.09.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Te czołgista taki z ciebie kibic jak nie powiem co dla twojego info u Trałki urodziło się dziecko dlatego nie grał ganiuszu 
Czołgista
30.09.2018
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Mecz wygrany ale trener amator i tak do zmiany. Panienka Radut na boisko a walczak Trałka grzeje ławę. Styl gry nadal żałosny. Zaufanie kibiców widać po frekwencji, mimo akcji mecz dla młodzież Czytaj całość