Spotkanie w Stalowej Woli rozpoczęło się minutą ciszy ku pamięci Kazimierza Górskiego. Właśnie w sobotę 23 mają minęła trzeci rocznica śmierci tego wspaniałego polskiego trenera, twórcy potęgi polskiej reprezentacji.
Pierwsze minuty tej potyczki należały do gospodarzy. Stalowcy rozpoczęli z animuszem i już w 5. minucie zrobiło się groźnie. Na strzał zdecydował się Konrad Cebula, ale na posterunku był Jacek Gorczyca, który sparował futbolówkę na rzut rożny. W całym spotkaniu zielono-czarni mieli kilka kornerów, ale tym razem te stałe fragmenty gry nie były mocną stroną podopiecznych Władysława Łacha. W kolejnej akcji ponownie w roli głównej wystąpił Cebula, ale tym razem uderzył niecelnie. Goście dopiero w 10. minucie przeprowadzili pierwszą akcję, ale Grażwydas Mikulenas zapewne szybko będzie chciał zapomnieć o tym nieudanym strzale. Następnie przez kilka minut nie działo się na boisku zbyt wiele. Gra toczyła się głównie w środkowej części boiska.
Dopiero 23. minuta przyniosła sporo poruszenia na trybunach. Świetne podanie z głębi pola od Cebuli otrzymał Kamil Karcz, który popędził prawą stroną w pole karne, gdzie ubiegł bramkarza gości, ale futbolówkę posłał jedynie obok słupka. Na odpowiedź Gieksy nie trzeba było długo czekać. W 26. minucie Piotr Plewnia świetnie wypatrzył Mikulenasa, który wykorzystał błąd obrony Stali i popędził sam na sam z golkiperem Stalówki. W tej sytuacji górą okazał się jednak Stanisław Wierzgacz, który nogami odbił strzał napastnika ekipy z Katowic. Właściwie to na tym zakończyły się emocje w pierwszej połowie.
Druga odsłona sobotnich zawodów zaczęła się bardzo interesująco. Do ataku ruszyli katowiczanie, co zmusiło Stalowców do prowadzenia otwartej gry z rywalem. W 51. minucie zapachniało bramką. Na uderzenie zdecydował się Plewnia, a piłka po jego strzale odbiła się tylko od poprzeczki. Po dobrych atakach gości w pierwszy dziesięciu minutach drugiej części tego pojedynku gra nieco się wyrównała. Gospodarze nie potrafili zbytnio zagrozić bramce drużyny ze stolicy Górnego Śląska. Dopiero w 63. minucie za sprawą byłego zawodnika Gieksy, Daniela Treścińskiego zrobiło się niebezpiecznie. Obrońca Stali uderzył z rzutu wolnego, ale tym razem na posterunku był Gorczyca. Chwile potem dobrej okazji nie wykorzystał Paweł Wasilewski, który będąc na trzynastym metrze od bramki GKS-u posłał futbolówkę nad bramką.
Goście za sprawą Kamila Cholerzyńskiego w 70. minucie odpowiedzieli strzałem sprzed pola karnego, ale piłka trafiła w ręce Stanisława Wierzgacza. Potem próbował szczęścia Tadeusz Krawiec, ale dla gości skończyło się tylko na strachu. Już w doliczonym czasie gry losy potyczki mógł rozstrzygnąć wprowadzony chwilę wcześniej Adrian Bartkowiak. Najpierw z prawej strony piłkę w pole karne wrzucił Jaromir Wieprzęć wprost na głowę Bartkowiaka, którego uderzenie na rzut rożny z trudem sparował Gorczyca. Po chwili centra i ponownie pomocnik Stali próbuje swojego szczęścia, ale i tym razem więcej go ma bramkarz gości, który na raty łapie futbolówkę. - Mogłem zostać bohaterem. Trener dał mi szansę w końcowych fragmentach tej konfrontacji. Trochę powalczyłem, ale zabrakło precyzji w tym dwóch uderzeniach. Mogłem postawić tą przysłowiową kropkę nad i. Trochę szczęścia w tym okazjach miał golkiper gości - stwierdził w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl niedoszły bohater Stalówki, Adrian Bartkowiak. Chwilę potem arbiter zakończył zawody i oba zespoły podzieliły się punktami.
Stal Stalowa Wola - GKS Katowice 0:0
Składy:
Stal Stalowa Wola: Wierzgacz - Piszczek, Paknys, Treściński, Maciorowski, Karcz (77' Jeżewski), Krawiec, Uwakwe, Szwajdych (88' Wieprzęć), Cebula (90' Bartkowiak), Wasilewski.
GKS Katowice: Gorczyca - Sroka, Nowak, Napierała, Mielnik, Cholerzyński, Hołota, Goncerz (67' Wijas), Plewnia (73' Kubies), Mikulenas (80' Górski), Kaliciak.
Żółte kartki: Mikulenas, Napierała, Mielnik, Hołota (GKS).
Sędzia: Łukasz Śmietanka (Radom).
Widzów: 3500 (w tym gości ok. 180).
Najlepszy piłkarz Stali: Konrad Cebula.
Najlepszy piłkarz GKS: Jacek Gorczyca.
Piłkarz meczu: Konrad Cebula.