To szokujące, że najlepszym zawodnikiem Bayernu Monachium w meczu Ligi Mistrzów u siebie z Ajaksem Amsterdam był bramkarz - Manuel Neuer. To niebywałe, że Ajax - drużyna zawsze groźna, ale jednak z drugiej ligi europejskiej - przyjeżdża na Allianz Arenę i wyklepuje bawarski walec jak bite Audi ze szwagrem na podwórku. To dla kibiców Bayernu bardzo bolesne, że goście z Amsterdamu przyjechali do Monachium jak po swoje: mimo trudnego początku i straconego gola nie spuścili głów, od 15. minuty przejęli inicjatywę, raz po raz kreowali groźne akcje, utrzymywali się przy piłce, kontrolowali boiskowe wydarzenia. Jednym słowem: pokazywali prawdziwą, piłkarską jakość.
W stolicy Bawarii miało być zakończenie mini-kryzysu, przełamanie złej serii po remisie z Augsburgiem i wstydliwej porażce z Herthą Berlin (0:2). Wtorkowy mecz w Champions League okazał się wywrotką na plecy. Bayern ma kłopot, od pewnego czasu zmaga się z tą samą przypadłością. Po szybko zdobytej bramce z ekipy ulatuje chemia i energia, Bayern zaczyna grać jednostajnie, oddaje pole przeciwnikom. W ofensywie są totalnie bezproduktywni, Robert Lewandowski mimo starań pozbawiony wsparcia kolegów staje się niewidoczny. Bije się z rywalami na oślep, bez ładu i składu.
Dokładnie tak samo było w meczu z Ajaksem. Trudno wytłumaczyć zachowanie gospodarzy po zdobyciu we wtorek pierwszego gola. Cofnęli się, odpuścili, czekali na rozwój wypadków. Ostrzeżenia były dwa, za trzecim razem Ajax nie miał już litości. Po dwóch ostatnich meczach Bayernu w Bundeslidze na lamenty o kryzysie można było jeszcze zerkać z przymrużeniem oka. Po wtorkowej, kolejnej już wpadce mistrzów Niemiec trzeba powiedzieć wprost: Bayern wpadł nie tyle w dołek, co ogromy dół i na razie nie ma pomysłu, jak się z niego wygrzebać.
Co ciekawe, równo rok temu - jeszcze z Carlo Ancelottim za sterami - Bayern przygniotły bardzo podobne tarapaty. Bawarczycy sprawiali wrażenie (choć niektóre gazety pisały o tym wprost), jakby grali przeciwko trenerowi. Byli fatalni, po porażce z Paris Saint-Germain Ancelottiego zwolniono, sezon ratował później Jupp Heynckes. We wtorek, obserwując grę Bayernu, nie można było nie odnieść wrażenia, że ogląda się zespół sprzed roku. Trudno przypuszczać, że w na pewno rozgrzanych po meczu z Ajaksem głowach Hoenessa i Rummenigge urodziła się myśl o zwolnieniu Kovaca. Przed trenerem do wykonania więc ogromna praca. Postawienie tego zespołu na nogi, poprawienie przygotowania fizycznego, podniesienie morale. Pytanie jednak, czy podoła temu wyzwaniu. Będzie to przecież dotychczas największe wyzwanie w jego trenerskiej karierze.
ZOBACZ WIDEO Bayern Monachium na kolanach. Kolejny gol Ondreja Dudy [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]