Grzegorz Kowalski (Gawin/Ślęza Wrocław): Moi zawodnicy dali z siebie wszystko. Zrobiliśmy to, co można było zrobić. Nie stać nas na prowadzenie otwartej gry z taką drużyną, jak Pogoń. Cieszymy się, że skończył się maraton spotkań co trzy dni. On nas po prostu wykańczał. Zawodnicy są już wycieńczeni, było to widać po meczu z Chemikiem. W tym spotkaniu zdołali się podnieść i chwała im za to. Nie byliśmy w stanie przeciwstawić się Pogoni, a co za tym idzie stworzyć wyrównanego i otwartego widowiska, żeby tej publiczności, która przyszła, pokazać inny futbol.
Piotr Mandrysz (Pogoń Szczecin): Piłka nożna jest brutalna, nie zawsze zespół lepszy wygrywa spotkanie. Tak było w tym meczu. Swoją dominację należy podkreślać zdobywaniem bramek. Do 15. minuty powinniśmy rozstrzygnąć ten pojedynek na swoją korzyść. Niestety katastrofalna skuteczność spowodowała, że po rzucie rożnym, jednej z nielicznych okazji dla Gawina, straciliśmy bramkę. Później trzeba było gonić wynik, przeciwnik okopał się w polu karnym. Widać było, że jest dobrze zorganizowany w działaniach obronnych. Było nam trudno przedrzeć się i wyrównać. Strzeliliśmy dwie bramki, jednak w ocenie sędziego obie padły ze spalonych. Szkoda, bo to spotkanie powinniśmy wygrać. Mielibyśmy większy komfort. Teraz wprawdzie nadal zajmujemy 2. lokatę, ale mamy tylko dwa punkty przewagi nad Ślęzą i tego dystansu będziemy musieli bronić w następnych kolejkach.