- Mówi się, że jak meczu nie można wygrać to trzeba go chociaż zremisować. Byliśmy świadkami spotkania, które mogła ustawić jedna bramka strzelona z jednej czy to z drugiej strony. Myślę, że remis w tym spotkaniu jest sprawiedliwym rezultatem - mówił po meczu pomocnik Górnika, Paweł Strąk. - Czy remis wywieziony z Krakowa jest szczęśliwym rezultatem dla Górnika i czy będziemy w stanie wykorzystać dobrą sytuację wyjściową jaką sobie stworzyliśmy przed ostatnią kolejką okaże się za tydzień w meczu z Polonią Warszawa, który będziemy chcieli za wszelką cenę wygrać - dodał rosły zawodnik zabrzańskiej drużyny.
Potężnie zbudowany rozgrywający górniczej jedenastki jest zdania, że ostatnia kolejka ligowa zapowiada się bardzo interesująco: - Nie zazdroszczę Cracovii, która w przyszłym tygodniu jedzie do Poznania na mecz z Lechem, kiedy poznaniacy walczą jeszcze o mistrzowski tytuł. Można powiedzieć, że liga w tym sezonie jest tak bardzo wyrównana, że każdy z każdym może pokusić się o zwycięstwo. Nie można stawiać na straconej pozycji ani Cracovii, ani Lechii, która przejedzie całą Polskę by w ostatniej kolejce bić się o byt z pewnym utrzymania Piastem Gliwice. Nie możemy w żadnym wypadku patrzeć na rywali, lecz tylko na siebie. Musimy wyjść na spotkanie z Polonią Warszawa skoncentrowani i wygrać to spotkanie, bo tylko to, przy stracie punktów Cracovii w Poznaniu da nam szanse na utrzymanie w ekstraklasie bez konieczności gry w barażach - zauważył 27-letni zawodnik drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.
Zawodnik Trójkolorowych w minucie spotkania potężnym strzałem z dystansu był o krok od zapewnienia swojej drużynie trzech punktów wywiezionych z Krakowa. Świetną paradą popisał się jednak golkiper krakowian: - Piłka trafiła mi pod nogi i zdecydowałem się na strzał sprzed linii pola karnego. Uderzyłem najprecyzyjniej jak tylko potrafiłem, a po samym strzale poczułem, że piłka siadła mi na nogę. Pewnie wpadłaby do siatki tuż obok słupka, ale świetnie wyciągnął się Marcin Cabaj i obronił ten strzał. Na pewno szkoda, że nie udało mi się po tej sytuacji trafić do siatki. Może gdybym miał więcej czasu próbowałbym innego rozwiązania. Na boisku nie ma jednak czasu na kalkulacje i czasami pierwszy impuls jest tym, który jest najlepszym rozwiązaniem - dowodził zawodnik drużyny ze stadionu przy ulicy Roosevelta.
Zdaniem pomocnika zabrzan nienajlepiej w sobotnim spotkaniu spisał się arbiter, który w pewnym momencie stracił panowanie nad boiskowymi wydarzeniami: - Od faulu Darka Kołodzieja, kiedy zakotłowało się w środku pola i zawodnicy obu drużyn rzucili się w swoim kierunku sędzia zaczął sypać kartkami. Wydaje mi się, że chwilowo stracił panowanie nad wydarzeniami, jakie miały miejsce na boisku. Potem, każda akcja to był bój wręcz, kiedy pracowały łokcie i grało się bardzo ostro. Myślę jednak, że z biegiem czasu to spotkanie tak czy owak przybrałoby taką formę. Obie drużyny miały świadomość o co walczą i jak wielka jest stawka tego spotkania. Kiedy nie udawało się przewyższyć przeciwnika umiejętnościami czysto sportowymi trzeba było przewyższyć go ambicją i tą przysłowiową walką - wyjaśnił gracz jedenastki trenera Henryka Kasperczaka.
- Nie będziemy mieć dużo czasu na rozmyślenia o meczu z Cracovią, bo teraz przed nami kolejne starcie z natury tych, o życie. W niedzielę na pewno sobie trochę odpoczniemy, przeanalizujemy nasz występ, a od poniedziałku zakasamy rękawy i rozpoczynamy pełną parą przygotowania do meczu z Polonią Warszawa. Wszyscy wiemy jak wiele możemy w tym meczu zyskać i jak wiele stracić. Musimy być do niego przygotowaniu na maksimum i tak na pewno będzie - zapewnił Paweł Strąk.