Spór między Sebino Plaku a Śląskiem trwał cztery lata. Na początku sezonu 2014/2015 klub uniemożliwił Albańczykowi treningi z pierwszym zespołem, co w piłkarskim słowniku nazywa się "zesłaniem do Klubu Kokosa" (od nazwiska Daniel Kokosiński, którego spotkało to w Polonii Warszawa). Nie dość, że klub utrudniał Plaku uprawianie zawodu, to szykanował piłkarza też w inny sposób, by zmusić go do zgodzenia się na obniżkę zagwarantowanego kontraktem wynagrodzenia (50 tys. zł/miesiąc) o połowę.
Plaku nie ugiął się pod presją. W lutym 2015 roku Izba ds. Rozwiązywania Sportów Sportowych PZPN rozwiązała na wniosek piłkarza jego kontrakt ze Śląskiem, ale bez orzekania o winie, co nie pozwalało Albańczykowi na domaganie się odszkodowania. Dopiero w sierpniu 2016 roku Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu (CAS) w Lozannie, do którego zwrócił się piłkarz, orzekł winę klubu. W styczniu 2017 roku IRSS nałożyła natomiast na Śląsk 150 tys. zł kary za naruszenie stabilności kontraktowej Plaku.
Wreszcie, po trwającej cztery lata batalii prawnej, w styczniu 2018 roku Piłkarski Sąd Polubowny orzekł, że klub musi zapłacić swojemu byłemu piłkarzowi ponad milion złotych odszkodowania - tyle, ile wypłaciłby mu w ramach mającego obowiązywać do czerwca 2016 roku kontraktu. Śląsk odwołał się od werdyktu, ale decyzja została podtrzymana i w poniedziałek wyrok się uprawomocnił.
- Wyrok jest prawomocny w ramach Polskiego Związku Piłki Nożnej i Śląsk musi go zrealizować w ciągu trzydziestu dni. Jeśli tego nie zrobi w tym czasie, popełni wykroczenie dyscyplinarne zagrożone sankcjami do zawieszenia licencji włącznie - mówi nam reprezentujący piłkarza Marcin Kwiecień.
Czy Śląskowi przysługuje jeszcze droga odwoławcza? - W ramach ścieżki związkowej nie, ale klubowi służy skarga o uchylenie wyroku sądu polubownego do sądu powszechnego. To jest jednak skomplikowana droga i może być zastosowana w ściśle określonych przypadkach, które moim zdaniem w tej sprawie nie zachodzą - twierdzi Kwiecień.
Sprawa Plaku vs Śląsk jest przełomem w polskim futbolu. Kluby, które chciały zmusić piłkarzy do rozwiązania obowiązujących kontraktów, straciły skuteczne narzędzie do obrzydzania zawodnikom pobytu w klubie.
- To duża zasługa Sebino, że odkąd toczyła się jego sprawa, w polskiej lidze nie było ani jednego przypadku "Klubu Kokosa". Wcześniej przypadki zmuszania w ten sposób zawodników do rozwiązania kontraktu były akceptowane w środowisku. Teraz do związkowych przepisów trafiły specjalne regulacje i indywidualne treningi bez uzasadnienia lub sportowego są zabronione i stanowią podstawy do rozwiązania kontraktu z winy klubu - tłumaczy Kwiecień.
Śląsk ma 30 dni na wypłatę odszkodowania. Co do zasady klub powinien to zrobić jednorazowo, ale Kwiecień i Plaku są gotowi pójść na ustępstwa.
- Śląsk musi wypłacić odszkodowanie jednorazowo. Jesteśmy jednak otwarci na inne rozwiązanie. Jeśli padnie propozycja zapłaty tego w dwóch ratach, w miarę rozsądnym terminie, to czemu nie? Nie jest naszą wolą szkodzenie Śląskowi, ale to musi być rozsądna propozycja. Wyrok jest prawomocny, mamy określone środki przymuszenia klubu i trzeba to wziąć pod uwagę - mówi reprezentujący piłkarza prawnik.
Sebino Plaku był zawodnikiem Śląska od lipca 2013 roku, a do Wrocławia ściągnął go Stanislav Levy, z którym Albańczyk pracował wcześniej w Skenderbeu Korcza. Plaku rozegrał dla WKS-u 37 spotkań, w których strzelił trzy gole, a przy pięciu asystował. Po odejściu ze Śląska wrócił do ojczyzny i występował w Partizanie Tirana, Skenderbeu, KF Korabi i KS Kamza, a dziś broni barw FK Kukesi.
ZOBACZ WIDEO Serie A: piękny gol Piątka. Polak centymetry od dubletu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Kto to tam wtedy w Śląsku prezesował, dyrektorował, skautował i trenował?