11 października 2006 roku przeszedł do historii piłki nożnej. Reprezentacja Polski, która kilka miesięcy wcześniej została upokorzona na mistrzostwach świata w Niemczech, pokonała wielką Portugalię (2:1).
- Portugalczycy nie rozumieli, co się dzieje - wspomina Paweł Golański w rozmowie z "TVP Sport". - Wspomnienia z tamtego starcia są tylko pozytywne. Nie dość, że pokonaliśmy ówczesnych wicemistrzów Europy, drużynę pełną gwiazd, to jeszcze zrobiliśmy to w kapitalnym stylu. To był najlepszy mecz za kadencji Leo Beenhakkera - mówi były kadrowicz.
Atmosfera wokół drużyny nie była jednak najlepsza. Kilka dni wcześniej Biało-Czerwoni szczęśliwie pokonali Kazachstan. Zdobyte trzy punkty (1:0) były jedynym plusem - w trakcie gry schodzący z boiska Mariusz Lewandowski zwyzywał Leo Beenhakkera, a po meczu Euzebiusz Smolarek pozdrowił przed kamerami telewizyjnymi Polski Związek Piłki Nożnej, nazywając przygotowane im warunki w Astanie jako skandaliczne.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Przepiękny gol Insigne przypieczętował zwycięstwo Napoli [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
- Atmosfera była zagęszczona. Zachowanie Beenhakkera cechuje jednak wybitnych trenerów. Pokazał mądrość. Panowie szybko wyjaśnili sobie sytuację i podali ręce. Mariusz przeprosił też nas, szybko wyjaśniliśmy sytuację. Nie było obrażania. Wiedzieliśmy, że mamy wspólny cel - tłumaczy były piłkarz między innymi Korony Kielce.
Dla Pawła Golańskiego był to najlepszy mecz w karierze. Razem z Grzegorzem Bronowickim musieli zatrzymać Cristiano Ronaldo, który był wielką gwiazdą Manchesteru United. Niespełna 36-latek w dalszym ciągu pamięta nietypowe zachowanie Portugalczyka.
- Z Ronaldo kojarzą mi się dwie sytuację - raz długo leżał na boisku, gdy ostro potraktował go Mariusz Lewandowski. Za drugim razem była to sytuacja związana ze mną. Przewróciłem się i sędzia odgwizdał faul. Ronaldo był wściekły, gestykulował i pokazywał arbitrowi, że symulowałem. Widać było jego frustrację - dodaje.
Początek meczu z Portugalią w czwartek 11 października o godzinie 20.45.