Wojciech Łobodziński: Swoje odcierpiałem. Każdy zasługuje na drugą szansę

WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: Wojciech Łobodziński
WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: Wojciech Łobodziński

- Swoje odcierpiałem, więcej niż inni. Dług, i to z nawiązką, spłacam postawą na boisku i poza nim - mówi Wojciech Łobodziński, który po sześciu latach przerwy, spowodowanych aferą korupcyjną, wrócił do Lotto Ekstraklasy.

W 2012 roku piłkarska kariera Wojciecha Łobodzińskiego gwałtownie wyhamowała. Został wówczas skazany na karę półtora roku więzienia w zawieszeniu za udział w aferze korupcyjnej (dotyczyła ona okresu, gdy grał w Zagłębiu Lubin). Półroczną dyskwalifikacją ukarał go też Polski Związek Piłki Nożnej, a Wisła Kraków, za porozumieniem stron, rozwiązała z nim kontrakt.

- Czułem się wykluczony. Bez klubu, bez perspektyw. Z dnia na dzień wszystko się skończyło. Zostałem zupełnie sam. Całe środowisko totalnie się ode mnie odwróciło. Miałem kontakt tylko z tymi chłopakami, których sprawa również dotyczyła. Nie oczekiwałem od nikogo wsparcia - wspomina Łobodziński w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

Niespełna 36-latek mocno oberwał na aferze korupcyjnej. Nie potrafił wyrzucić z głowy tego bardzo kosztownego błędu. - Nie byłem wtedy zły na siebie, tylko wszystkich dookoła. Obraziłem się na cały świat, wyłączyłem ze środowiska. Nie mówię, że nie byłem bez winy, ale nie zasłużyłem na aż tak wielką nagonkę. Nie potrafiłem zaakceptować tego, co się działo w mediach. Głównie ze względu na rodzinę. Nagłówki na pierwszych stronach gazet, zdjęcia z opaską na oczach - to złamałoby każdego. Cieszę się, że to nie dzieje się teraz, kiedy córka wszystko rozumie. Naprawdę było mi bardzo ciężko - komentuje.

Po zawieszeniu przez Wisłę, a następnie rozwiązaniu kontraktu z Białą Gwiazdą, Łobodziński niemal przez rok nie grał w piłkę. Przez ten czas był jednak w intensywnym treningu. W końcu rękę wyciągnął do niego Ryszard Tarasiewicz, który ściągnął go do ŁKS-u Łódź. Następnie przeniósł się do Miedzi Legnica, z którą związany jest do dziś.

ZOBACZ WIDEO: Przyśpiewki, pamiątki, autografy i pistolety. Genua oszalała na punkcie Krzysztofa Piątka

Po sześciu latach przerwy, Łobodziński ponownie gra w Lotto Ekstraklasie, do której awans wywalczył z Miedzią w ubiegłym sezonie. - Często słyszę od trenerów pytanie: "Gdzieś ty się podziewał?". Odpowiadam, że musiałem odpokutować za błędy popełnione w młodości. Gdyby nie afera korupcyjna, na pewno nieprzerwanie byłbym w ekstraklasie. Wiem, że przeszłość będzie się za mną ciągnęła do końca życia, ale w I lidze łatwiej było się odbudować - podkreśla.

- Pogodziłem się z tym. Swoje odcierpiałem, więcej niż inni. Dług, i to z nawiązką, spłacam postawą na boisku i poza nim. Każdy zasługuje na drugą szansę, ja mocno na nią zapracowałem. W Legnicy odżyłem. Miedź uratowała mi piłkarskie życie. Dziś mogę już mówić o tym zupełnie szczerze - dodaje Łobodziński.

W tym sezonie Łobodziński zagrał w 11 meczach Lotto Ekstraklasy. Wystąpił też w spotkaniu w ramach Pucharu Polski, strzelając w nim jedyną w obecnym sezonie bramkę.

Źródło artykułu: