Dublet Gytkjaera! Waleczna Korona Kielce nie sprostała Lechowi Poznań

PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: zawodnicy Lecha Poznań Dimitris Goutas (z lewej) i Łukasz Trałka (w środku) oraz Elhadji Pape Diaw (z prawej) z Korony Kielce
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: zawodnicy Lecha Poznań Dimitris Goutas (z lewej) i Łukasz Trałka (w środku) oraz Elhadji Pape Diaw (z prawej) z Korony Kielce

Lech Poznań pokonał Koronę Kielce 2:1. Mimo dwubramkowego prowadzenia gospodarze do ostatniego gwizdka nie mogli być pewni zwycięstwa. Bohaterem Kolejorza był Christian Gytkjaer.

Od początku meczu stroną przeważająca był Lech Poznań, który dłużej utrzymywał się przy piłce i przedostawał w okolice pola karnego Korony. Miał jednak problem, aby poważnie zagrozić Matthiasowi Hamrolowi. W pierwszych minutach próbowali go pokonać Wołodymyr Kostewycz i Christian Gytkjaer. Pierwszy z ostrego kąta trafił w bramkarza gości, a drugi uderzył obok bramki.

Lech na prowadzenie wyszedł w 25. minucie. Pedro Tiba znakomicie wypatrzył niepilnowanego w polu karnym Joao Amaral, który skiksował przy strzale, ale wyszła z tego asysta, bo piłka trafiła do Christiana Gytkjaera, a Duńczyk z kilku metrów zaskoczył Hamrola.

Kielczanie mogli wyrównać już dwie minuty później. Po dobrym dośrodkowaniu z rzutu wolnego w idealnej sytuacji znalazł się Elhadji Pape Diaw, lecz głową nie trafił do bramki. Kibice Korony poderwali się po strzale Elii Soriano. Ich radość była jednak przedwczesna, bo Włoch trafił tylko w boczną siatkę.

Były to właściwie jedyne emocje przed przerwą. Lechici przeważali, ale nie rozpieszczali swoją grą zgromadzonych na trybunach kibiców. Co ważne gospodarze po raz pierwszy w tym sezonie mogli liczyć na zorganizowany doping kibiców.

Po przerwie mecz również był wyrównany i brakowało emocji. Były momenty, że to goście dłużej utrzymywali się przy piłce, ale nie potrafili tego zamienić w groźne sytuacje. W 56. minucie błysnął Amaral, który oddał efektowny strzał z dystansu i z problemami piłkę na rzut rożny wybił Hamrol. Po chwili z narożnika pola karnego nieznacznie chybił Marcin Wasielewski.

W 73. minucie Jasmin Burić wybił piłkę z własnej połowy, źle zachował się Jakub Żubrowski od którego odbiła się futbolówka, co wykorzystał Christian Gytkajer. Duńczyk oddał precyzyjny strzał sprzed pola karnego i pokonał wysunięty poza linię bramkową bramkarza Korony.

Lech prowadził 2:0, ale Korona nie załamała się stratą bramki. W 82. minucie po dośrodkowaniu z prawej strony boiska piłkę głową zgrał Zlatko Janjić, a Elia Soriano potężnym strzałem z kilku metrów nie dał szans Jasminiowi Buriciowi na interwencję. Chwilę później wyrównać mógł Żubrowski, ale z pola karnego uderzył tuż nad bramką.

Korona do ostatniego gwizdka starała się atakować, ale obrona gospodarzy nie dała się zaskoczyć. Lech odniósł drugie zwycięstwo z rzędu na własnym stadionie i wyprzedził kielczan w tabeli Lotto Ekstraklasy. Obecnie poznaniacy zajmują szóste miejsce i mają tyle samo punktów co Wisła Kraków, która w niedziele zagra z Legią Warszawa. Do lidera Kolejorz traci trzy oczka.
Lech Poznań - Korona Kielce 2:1 (1:0)

1:0 - Christian Gytkjaer 25'
2:0 - Christian Gytkjaer 73'
2:1 - Elia Soriano 82'

Składy:

Lech Poznań: Jasmin Burić - Marcin Wasielewski, Dimitris Goutas, Thomas Rogne, Vernon De Marco, Wołodymyr Kostewycz - Łukasz Trałka, Pedro Tiba - Joao Amaral (70' Maciej Makuszewski), Darko Jevtić (70' Dioni), Christian Gytkjaer.

Korona Kielce: Matthias Hamrol - Łukasz Kosakiewicz, Ivan Marquez Alvarez, Pape Diaw, Ken Kallaste, Matej Pucko (46' Jakub Żubrowski), Adnan Kovacević (67' Wato Arweladze.), Oliver Petrak, Zlatko Janjić, Marcin Cebula (76' Maciej Górski), Elia Soriano.

Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).

ZOBACZ WIDEO: Primera Division: Kolejna wpadka Realu! To już poważny kryzys Królewskich (ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS)

Komentarze (2)
jackblack5
21.10.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
pierwszy mecz Lecha który dało się oglądać...Czekam na następne... 
avatar
Pan wszystkich Panów
20.10.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Motto Wasyla: piłka może przejść ale zawodnik już nie;)