Nieudana rewolucja w GKS-ie Katowice. Ostatnia pozycja w I lidze zamiast walki o awans

Newspix /  PressFocus  / Na zdjęciu: Damian Michalik i Adrian Błąd
Newspix / PressFocus / Na zdjęciu: Damian Michalik i Adrian Błąd

GKS Katowice jest największym rozczarowaniem sezonu w Fortuna I lidze. Śląski klub miał walczyć o awans do Lotto Ekstraklasy, a zamiast tego zamyka tabelę. Rewolucja, która miała pomóc w rozwoju GieKSy przerodziła się w katastrofę.

Żadna z drużyn grających w Fortuna I lidze nie ma w niej tak długiego stażu, jak GKS Katowice. Śląski klub awansował na zaplecze Ekstraklasy w 2008 roku i od tego czasu działacze robią wszystko, by wrócić do elity. Głód sukcesów w Katowicach jest silny. Co roku katowiczanie wskazywani są jako faworyci do awansu, ale nawet wzmocnienia piłkarzami z przeszłością w najwyższej klasie nie pomogły w zrealizowaniu marzenia fanów.

Przed obecnym sezonem w klubie dokonano rewolucji. Z GKS-u odeszło aż dziewiętnastu piłkarzy, a w ich miejsce sprowadzono osiemnastu graczy. Nowymi zawodnikami zostali m.in. Jakub Wawrzyniak, Mariusz Pawełek, Bartosz Śpiączka, Arkadiusz Woźniak, Grzegorz Piesio czy reprezentant młodzieżowej reprezentacji Polski, Tymoteusz Puchacz. Jak na I ligę są to nazwiska imponujące. Wymieniono więc niemal całą kadrę i momentalnie oczekiwano efektów. Zapomniano jednak o tym, że takie kadrowe rewolucje zdecydowanie częściej kończą się katastrofą niż sukcesem.

GKS spisuje się katastrofalnie. Wygrał tylko trzy z szesnastu meczów i z dorobkiem 12 punktów zamyka tabelę. W dwóch ostatnich spotkaniach przegrał u siebie z zespołami walczącymi o utrzymanie: Garbarnią Kraków (1:2) i Wartą Poznań (0:2). Oba kluby nie mogą liczyć na wielomilionowe wsparcie miasta. Na boisku to jednak one są lepsze. GieKSie nie pomogła nawet zmiana szkoleniowca. Winnego katastrofy uznano Jacka Paszulewicza, a zastąpił go Dariusz Dudek.

Dudek poprzednio pracował w Zagłębiu Sosnowiec, z którym awansował do Lotto Ekstraklasy. Tam zarażał wszystkich optymizmem. Po dwóch tygodniach pracy w Katowicach nie ukrywa gorzkich słów. - Myślałem, że będzie lepiej. Nie do końca bym winił moich piłkarzy. Ja mogę wziąć winę na siebie i przeprosić kibiców, że są takie wyniki. Wierzę w to, że ten zespół będzie jeszcze wygrywał - powiedział po ostatnim meczu.

ZOBACZ WIDEO Kuriozalna bramka i kolejne stracone punkty Fiorentiny [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Trener GieKSy ma przed sobą trudne zadanie. Drużyna jest w rozsypce, popełnia proste błędy, które na tym poziomie nie powinny się zdarzać. - Mamy takich piłkarzy, nawet reprezentantów kraju, którym nie zawsze wychodzą podania na dziesięć metrów. To jest element techniki i to też trzeba trenować. Powinno się to robić w wieku od 8 do 12 lat, a nasi piłkarze mają trochę więcej lat. Musimy jednak trenować wszystko, nawet te proste rzeczy i to też będzie ważne w przyszłości - przyznał Dudek.

- Kibice przychodząc na stadion, naprawdę zobaczyli coś, czego nigdy nie chcieliby oglądać. Chciałbym żeby nasz zespół zwyciężał, ale niestety przegrywamy. Czeka nas bardzo dużo pracy, ale te wyniki muszą być już. Gramy co trzy dni i tak naprawdę nie mam możliwości, by potrenować z zawodnikami. To jest dla nas największy problem. Ten zespół potrzebuje bardzo dobrego okresu przygotowawczego. Musimy mocno popracować - ocenił trener.

Rewolucja, za którą stali dyrektor sportowy Tadeusz Bartnik i trener Jacek Paszulewicz, skończyła się katastrofą. GKS zamiast walczyć o awans, musi skupić się na zachowaniu ligowego bytu. - Nie ma takiej kadry, jak ja bym sobie tego życzył. To są rzeczy, które trzeba spokojnie przeanalizować. Transfery muszą być przemyślane i nie robione z pośpiechem. Problemem jest przygotowanie motoryczne. To podstawa w tej lidze - dodał Dudek.

Szkoleniowiec GKS-u musi skupić się także na odbudowanie morale. Nie jest to jednak łatwe zadanie. - Ciężko jest kiedy się przegrywa mówić jakieś rzeczy, które spowodują, że w jeden dzień mentalność będzie dobrze funkcjonować. Można ją odbudować zwyciężając, a my tego nie robimy. Staram się budować moich piłkarzy na tyle, ile potrafię. Trudno, żebym ja ich miał jeszcze dołować - zakończył Dudek.

Źródło artykułu: