148 osób zostało oskarżonych o wspieranie i działanie na rzecz mafii Ndrangheta, która wywodzi się z Kalabrii. W tej grupie było jedno nazwisko, które jest dobrze znane kibicom piłkarskim. Vincenzo Iaquinta, który w przeszłości grał m.in. w Juventusie Turyn i z Włochami zdobył mistrzostwo świata, rzekomo współpracował z gangsterami.
38-latek usłyszał dwa zarzuty. Pierwszy to wspieranie Ndranghety, a drugi to nielegalne posiadanie broni. Prokurator domagał się dla niego kary sześciu lat pozbawienia wolności.
Właśnie zakończył się proces w tej sprawie. Iaquinta został oczyszczony z zarzutu współpracy z mafią, ale usłyszał wyrok za nielegalną broń. Za to czeka go dwuletnia odsiadka w więzieniu. Znany napastnik nie kryje oburzenia. - W mojej rodzinie nawet nie wiemy, czym jest Ndrangheta. Zniszczyli moje życie, bo jestem Kalabryjczykiem. Cierpię okropnie. Cierpią moje dzieci oraz najbliżsi i to za coś, czego nie zrobiłem - skomentował Iaquinta.
Vincenzo i tak może mówić o dużym szczęściu. Na ławie oskarżonych usiadł także jego ojciec. Giuseppe Iaquinta został skazany na 19 lat więzienia za działanie na rzecz kalabryjskiej mafii.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: piękna przewrotka. W meczu kobiet!