Bez bramek w Krakowie. Niesamowity Kanibołocki zatrzymał Cracovię

PAP / Jan Graczyński / Na zdjęciu: zawodnik Cracovii Ołeksij Dytiatjew (3-L) oraz bramkarz Anton Kanibołocki (P) i Fran Cruz z Miedzi Legnica podczas meczu piłkarskiej Ekstraklasy
PAP / Jan Graczyński / Na zdjęciu: zawodnik Cracovii Ołeksij Dytiatjew (3-L) oraz bramkarz Anton Kanibołocki (P) i Fran Cruz z Miedzi Legnica podczas meczu piłkarskiej Ekstraklasy

Bezbramkowym remisem zakończył się pierwszy sobotni mecz 14. kolejki Lotto Ekstraklasy Cracovia - Miedź Legnica. Bohaterem spotkania był bramkarz gości, Anton Kanibołocki, który swoimi interwencjami doprowadzał kibiców Pasów do rozpaczy.

W tym artykule dowiesz się o:

Cracovia potwierdziła przeciwko Miedzi, że jej dwa ostatnie zwycięstwa w lidze nie były dziełem przypadku, a środową porażkę z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza (0:2) w Pucharze Polski można nazwać wypadkiem przy pracy. O ile jednak z Górnikiem Zabrze (2:0) i Koroną Kielce (1:0) Pasy wygrały w stylu, o którym ich kibice chcieliby jak najszybciej zapomnieć, to z Miedzią grały tak, że - przynajmniej w pierwszej połowie - ręce same składały się do oklasków.

Do pełni szczęścia krakowianom zabrakło tylko gola, ale nie było to efektem ich nieporadności, lecz fenomenalnej postawy Antona Kanibołockiego, który zagrał w lidze po raz pierwszy od meczu 9. kolejki z Legią Warszawa (1:4). Ukrainiec zaczął swój show w 9. minucie, kiedy obronił groźny strzał Sergeia Zenjova z narożnika pola bramkowego. W 21. minucie Mateusz Wdowiak i Airam Cabrera rozmontowali defensywę Miedzi dwoma podaniami na jeden kontakt, po czym Wdowiak spod linii końcowej wycofał piłkę przed bramkę do Zenjova, którego uderzenie Kanibołocki obronił w nieprawdopodobny wręcz sposób. Ukrainiec zdążył zejść do parteru, choć wydawało się, że jedynie odprowadzi piłkę wzrokiem. To nie był jednak koniec, bo po chwili klęczący Kanibołocki obronił też dobitkę Marcina Budzińskiego!

Przewaga Cracovii w pierwszej połowie była niepodważalna. Nawet jeśli Pasy traciły piłkę na rzecz gości, to błyskawicznie ją odzyskiwały. Miedź była w Krakowie bezradna - dość powiedzieć, że pierwszy strzał w kierunku bramki gospodarzy goście oddali dopiero w 43. minucie, ale Michal Pesković bez problemu złapał piłkę po uderzeniu Petteriego Forsella z 13 metrów.

Wcześniej natomiast na wysokości zadania znów stanął Kanibołocki, który wygrał pojedynek sam na sam z Budzińskim. Pasy przed przerwą oddały na bramkę Miedzi pięć uderzeń, a gdyby Kanibołocki skapitulował po czterech z nich, nikt nie miałby do niego pretensji. Tymczasem Ukrainiec rósł z każdą interwencją i królował niepodzielnie na linii bramkowej i na przedpolu.

Przed drugą połową w szatni został kontuzjowany Cabrera, a brak Hiszpana odbił się na grze Cracovii. Filip Piszczek, który go zastąpił, jest piłkarzem o zupełnie innej charakterystyce, więc pomocnicy Pasów stracili wsparcie w konstruowaniu akcji. Po zmianie stron Cracovia nie była już tak groźna "z gry", ale po stałych fragmentach gry siała popłoch w polu karnym gości. Obrońcy Miedzi nie potrafili upilnować rywali, ale ich błędy naprawiał broniący jak w transie Kanibołocki. W 50. minucie obronił "główkę" Piszczka, a kwadrans później w wiadomy tylko sobie sposób odbił piłkę po strzale Michala Siplaka. Słowak uderzył z trzech metrów, a Kanibołocki mimo to zdążył zareagować.

Pesković w drugiej połowie też stanął na wysokości zadania, broniąc groźne uderzenie Łukasza Garguły sprzed pola karnego i dwa strzały Forsella z rzutu wolnego. Piłkę meczową mógł mieć w 91. minucie Siplak, ale po centrze Dąbrowskiego z rzutu wolnego nie trafił w futbolówkę, gdy ta spadła sześć metrów od bramki gości.

Cracovia zagrała zdecydowanie lepiej niż w dwóch ostatnich zwycięskich meczach, ale tym razem musiała zadowolić się tylko remisem. Z drugiej strony Pasy są niepokonane od trzech kolejek - takiej serii w tym sezonie jeszcze nie miały. Do tego w żadnym z tych spotkań nie straciły bramki - za kadencji Michała Probierza jeszcze się to nie zdarzyło.

Miedź natomiast nie wygrała po raz siódmy z rzędu. Ta czarna seria sprawiła, że po 14. kolejce beniaminek może znaleźć się w strefie spadkowej. Pod "kreskę" drużynę Dominika Nowaka mogą zepchnąć zwycięstwa Górnika Zabrze, Wisły Płock i Zagłębia Sosnowiec.

Cracovia - Miedź Legnica 0:0

Składy:

Cracovia: Michal Pesković - Cornel Rapa, Niko Datković, Ołeksij Dytiatjew, Michal Siplak - Damian Dąbrowski, Janusz Gol - Sergei Zenjov, Marcin Budziński (81' Michał Helik), Mateusz Wdowiak (81' Sierdier Sierdierow) - Airam Cabrera (46' Filip Piszczek).

Miedź: Anton Kanibołocki - Paweł Zieliński, Grzegorz Bartczak, Fran Cruz, Artur Pikk - Adrian Purzycki - Henrik Ojamaa, Łukasz Garguła (75' Mateusz Piątkowski), Borja Fernandez (89' Aleksandar Miljković), Fabian Piasecki (69' Wojciech Łobodziński) - Petteri Forsell.

Żółte kartki: Dąbrowski (Cracovia) oraz Fernandez, Cruz (Miedź).

Sędzia: Paweł Gil (Lublin).

ZOBACZ WIDEO Eintracht pokonał VfB Stuttgart i zaatakował podium Bundesligi [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (0)