[b]
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Co się dzieje z Lechem?[/b]
Maciej Makuszewski, pomocnik Lecha Poznań i reprezentacji Polski: Wpadliśmy w dołek. Mamy dobrych piłkarzy, ale czasem jedno lub dwa spotkania powodują, że drużyna wpada w kryzys. Od zeszłego sezonu jesteśmy pod dużą presją po tym, jak nie zdobyliśmy mistrzostwa Polski. Jeżeli mamy gorsze wyniki, szuka się dziury w całym, problemów na siłę, często po prostu na wyrost.
Krytyka za porażkę z Rakowem Częstochowa (0:1) i tym samym odpadnięcie z Pucharu Polski jest jednak uzasadniona.
Jasne, trzeba jednak pamiętać, że Raków bardzo dobrze gra w piłkę. To lider I ligi, myślę, że każda drużyna z ekstraklasy miałaby problem z tym zespołem na ich terenie. Ale mimo to nie chcę usprawiedliwiać naszego wyniku, Lech takie mecze musi wygrywać. W lidze natomiast nie jesteśmy w tak złym położeniu, jak się mówi. Strata do czołowych miejsc nie jest duża.
ZOBACZ WIDEO Kuriozalny samobój Chievo. Komentatorzy nie wytrzymali ze śmiechu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Wiele mówi się, że w waszej szatni brakuje liderów. Jak jest naprawdę?
Ale co to znaczy lider? Co lider miałby w takiej sytuacji zrobić? Nie rozumiem tego gadania. Miałby wyjść na środek szatni i przemówić, albo dać nam wszystkim po twarzy? W poprzednim sezonie przed podziałem tabeli byliśmy na pierwszym miejscu i jakoś nie brakowało nam lidera. Oczywiście, później graliśmy gorzej, przytrafiła się zła passa i przegraliśmy walkę o tytuł. Nie rozumiem, jak można mówić, że w szatni Lecha brakuje lidera. To bzdury.
Może dlatego, że to kolejny raz, kiedy przegraliście walkę o tytuł, kiedy zawodzicie będąc pod presją?
W naszej szatni są zawodnicy, którzy przebili się z grupy kilkunastu tysięcy chłopaków marzących o tym, by grać zawodowo w piłkę. I takim osobom ma niby brakować charakteru? Skoro każdy z nas się wybił, to znaczy, że potrafimy radzić sobie z presją, rywalizacją, w trudnych sytuacjach. Naprawdę nie rozumiem gadania o braku lidera w Lechu. Eric Cantona, lider Manchesteru United, został zawieszony na dziewięć miesięcy za kopnięcie kibica, a jego drużyna jakoś sobie w tym czasie radziła, zdobyła mistrzostwo Anglii. Leo Messi jest liderem reprezentacji Argentyny, a ta kadra nie potrafi od lat niczego wygrać. Można powiedzieć, że Legia też nie ma liderów, bo zaczęła obecny sezon słabo. Zawsze można znaleźć jakąś wymówkę. Jak nie brak liderów, to złe przygotowanie fizyczne czy inne tego typu wyświechtane frazesy. Tego typu gadanie też nie wpływa dobrze na atmosferę w szatni. Ludzie kwestionują, czy mamy charakter. My tego słuchamy i jak mamy na siebie patrzeć w szatni?
A czy w was jest jeszcze głód wygrywania?
Na razie duża złość. Odbyliśmy mnóstwo rozmów, jest niemoc, ale kiedyś ten limit nieszczęść musi się wyczerpać.
Po czterech miesiącach pracę stracił wasz trener Ivan Djurdjević.
Żal trenera. Niestety, to zawsze szkoleniowca obwinia się za wyniki. To zwolnienie jest po części również moją i chłopaków winą. Przyczyniliśmy się do tego postawą na boisku.
Co zauważyli też kibice. Frekwencja w Poznaniu spada, ostatni meczu z Lechią Gdańsk (0:1) oglądało z trybun trochę ponad 8 tysięcy fanów.
Stylem gry i wynikami nie zachęcaliśmy kibiców do przychodzenia na stadion, dlatego się im nie dziwię. Chcemy to zmienić, grać atrakcyjnie, wygrywać spotkania.
Jesteście się w stanie podnieść w krótkim czasie?
Morale w szatni nie są za dobre. Potrzebujemy jednego, dwóch meczów na przełamanie. Teraz będzie świetna okazja, gramy z Jagiellonią w niedzielę. Wszyscy twierdzą, że w Białymstoku przegramy. Mentalnie po wygranej z Jagiellonią na pewno urośniemy.
Być może po tym spotkaniu poprowadzi was trener Adam Nawałka. Były selekcjoner reprezentacji negocjuje warunki kontraktu z Lechem.
Będę się cieszył, jeżeli Nawałka obejmie drużynę. To on dał mi szansę w reprezentacji, dzięki niemu zaistniałem. Do końca życia będę mu wdzięczny, że mnie powołał. To jeden z największych fachowców w Polsce. Mundial kadrze nie wyszedł, ale drużyna narodowa miała za jego kadencji najlepszy okres od lat. Byłoby świetnie, gdyby trafił do Lecha. Na razie nie ma oficjalnej decyzji.
Macie dobre relacje? Nawałka nie wziął pana na mistrzostwa świata do Rosji.
Byłem po poważnej kontuzji zerwanych więzadeł w kolanie, trener musiał wybrać najlepszych. Na jego miejscu postąpiłbym tak samo.
Obecnie znowu leczy pan kontuzję. Jak wygląda sytuacja?
W spotkaniu z Pogonią Szczecin (27.10 - przyp. red.) uszkodziłem bark. Początkowo myślałem, że naciągnąłem mięsień, ale na drugi dzień nie mogłem podnieść ręki. Potrzebuje jeszcze trzech tygodni, żeby wrócić na boisko. Mogło być gorzej, mogło skończyć się operacją. Może już po przerwie na mecze reprezentacji będę zdrowy.
Kolejne zgrupowanie kadry i znowu uraz.
Rodzina się śmieje, że łapię kontuzje jak tylko zbliża się czas zgrupowania. Wychodzi zatem na to, że przynajmniej do marca przyszłego roku będę zdrowy. Oczywiście jestem rozczarowany, za trenera Brzęczka jeszcze w kadrze nie grałem. We wrześniu doznałem urazu mięśnia czworogłowego uda na treningu kadry, w październiku selekcjoner miał trochę inny pomysł taktyczny. Teraz pewnie znalazłbym się w reprezentacji i może udałoby się wystąpić. Nic, trzeba czekać.
Mówi pan to bardzo spokojnie.
Po urazie więzadeł przestałem się podpalać. Nauczyłem się być cierpliwym. Takie sytuacje już mnie nie przytłaczają. Czekam i jestem pewien, że będzie lepiej: i w klubie, i w reprezentacji.