Bez Lewandowskiego ani rusz - to wniosek po ostatnich spotkaniach drużyny z Monachium. Cztery ostatnie gole dla Bayernu strzelił właśnie polski napastnik. Do pokonania AEK Ateny w Lidze Mistrzów (2:0) jego skuteczność wystarczyła. Do ogrania Borussii Dortmund na jej terenie już nie. Mimo dwóch trafień "Lewego" mistrzowie Niemiec przegrali 2:3.
Kryzys monachijczyków trwa. Ekipa Niko Kovaca nie zachwyca ani w Bundeslidze (3. miejsce ze stratą 7 punktów do Borussii), ani w Champions League (prowadzenie w grupie E, ale też remis niespodziewany remis z Ajaksem Amsterdam i dwie wymęczone wygrane z AEK). Póki co Bayern trzymają pod prądem, a Kovaca na stanowisku trenera, przede wszystkim bramki kapitana naszej reprezentacji, a tak wielkiemu klubowi zależność od formy jednego gracza zwyczajnie nie przystoi.
"Bayern jest zbyt mocno zależny od polskiego superstrzelca" - analizuje Maximilian Koch. Na poparcie tej tezy dziennikarz "Abendzeitung Muenchen" przytacza liczby. W obecnym sezonie Lewandowski był bezpośrednio zaangażowany w 18 z 35 goli swojego zespołu (15 bramek, 3 asysty), czyli w 51,4 procent trafień.
"Gdzie byłby teraz Bayern bez swojego najlepszego strzelca?" - pyta Koch. "Poza Lewandowskim żadna z gwiazd nie strzela bramek regularnie. Drudzy w kolejności są James Rodriguez, Thomas Mueller i Arjen Robben, którzy strzelili po trzy gole. Bawarczycy są uzależnieni od 'Lewego'. Za bardzo uzależnieni" - powtarza swoje stanowisko Koch.
ZOBACZ WIDEO Niesamowite emocje w niemieckim klasyku! Dwa gole Lewandowskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Statystyki Bayernu są potwierdzeniem ich słabości i przewidywalności. Pisałem o tym już wcześniej. Obecnie takty Czytaj całość