Po swoim występie na mistrzostwach świata w Rosji polscy piłkarze zebrali mnóstwo słów krytyki od polskich kibiców i dziennikarzy. Nie chodziło tylko o postawę na murawie, ale także poza nią a dokładnie o brak wytłumaczenia się z porażki, jaką było odpadnięcie z turnieju już po fazie grupowej.
Z kolei już kilka tygodni po mistrzostwach skrytykowany został raport ówczesnego selekcjonera Adama Nawałki, który został opublikowany przez Polski Związek Piłki Nożnej. W opinii większości nie odpowiedział on na pytanie, dlaczego Biało-Czerwoni wypadli w Rosji tak źle.
Teraz do całego tematu powrócił Wojciech Szczęsny w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Bramkarz Juventusu i reprezentacji Polski w szczerych i mocnych słowach skomentował pretensje dziennikarzy i kibiców.
ZOBACZ WIDEO Thiago Cionek: Wierzę, że coś mogę dać reprezentacji
- Nie sądzę, że ktokolwiek jest winny komukolwiek wyjaśnienie tego, co wydarzyło się w Rosji. Trener Nawałka ani zawodnicy nie mają obowiązku z niczego się tłumaczyć. Mamy obowiązek wyjść na boisko i wygrać mecz - przekonuje Szczęsny.
- Znam bardzo dobrze trenera Nawałkę i jestem przekonany, że gdyby wiedział, że raport zostanie upubliczniony, to napisałby go inaczej. Uważam też, że ten raport nie powinien być do publicznego wglądu. Wnioski są potrzebne dla następnego selekcjonera, ale nie powinno to wyjść na światło dzienne - ocenia 28-latek.
Jego zdaniem on i jego koledzy dali z siebie wszystko podczas mistrzostw świata. - Nie mam wątpliwości, że każdy z 23 ludzi, którzy tam byli, może spojrzeć w lustro i powiedzieć: "Dałem dupy, ale dałem z siebie wszystko" (...). Rozumiem, że kibic może oczekiwać wyjaśnień, ale z drugiej strony, nie widzę potrzeby tłumaczenia się.
Szczęsny odniósł się także do krytyki, jaka pojawiła się pod adresem trenera od przygotowania fizycznego, Remigiusza Rzepki.
- To było typowe szukanie kozła ofiarnego. Aż przykro było czytać opinie innych ludzi. Bo wszyscy którzy go krytykowali teraz, chwalili po Euro 2016. To pokazuje, że możesz zrobić dwa razy tę samą robotę i raz wyjdzie, a raz nie - podsumowuje.