Biało-Czerwoni przegrali 0:1, a gola stracili po błyskawicznej kontrze, którą na bramkę zamienił Diogo Jota. Reprezentacja Polski U-21 miała kilka szans na to, by doprowadzić do wyrównania, ale nie potrafiła ich wykorzystać. W obronie Polacy grali dobrze. Popełnili tylko jeden błąd przy golu.
- Każdy widział, że straciliśmy bramkę na własne życzenie. Tak się stało, ale widać było, że rywal czeka na jedną kontrę. Dali nam trochę pograć, my się trochę zapędziliśmy. W drugiej połowie mogliśmy strzelić gola i nie robi większej różnicy czy byłoby 0:1 czy 1:1. W rewanżu i tak musimy zdobyć bramkę - powiedział bramkarz Biało-Czerwonych, Kamil Grabara.
Golkiper Liverpool FC z optymizmem podchodzi do rewanżu. Mimo porażki Polacy nie są na straconej pozycji. - Szanse na awans mamy takie, jak przed pierwszym meczem. Dwumecz gra się 180 minut. Przegraliśmy pierwsze spotkanie, ale to tak, jak z nokdaunem. Bokser leży na deskach, ale wstaje i w każdej chwili może wygrać - dodał 19-latek.
Bramkarz reprezentacji Polski nie chciał oceniać tego, jak duża różnica dzieli naszych piłkarzy i Portugalczyków pod względem wyszkolenia technicznego. - Oceniać z bliska to można fajny samochód. To był wyrównany mecz, a to że są technicznie lepsi od nas, to jest normalna rzecz. Mieliśmy parę sytuacji, gdzie fajnie to technicznie wyglądało. Oni tak grają całe życie i to każdy wie - stwierdził Grabara.
Polacy do Portugalii jadą z wiarą w awans. Rywale w żaden sposób ich nie zaskoczyli. - Myślę, że Dania była mocniejsza niż Portugalia. Przegraliśmy i nie chcę powiedzieć, że zabrakło szczęścia. Wiedzieliśmy, czego oczekiwać po rywalach - zakończył młodzieżowy reprezentant Polski.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Obrona gra ciągle w nowym ustawieniu. To wpływa na całą drużynę