[b]
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Widzi pan postęp w grze kadry?[/b]
Wojciech Szczęsny, bramkarz reprezentacji Polski i Juventusu Turyn: Patrząc na mecz z Czechami (0:1 - dop. red.) nie widzę tendencji zwyżkowej, ale mam przekonanie, że to się zmieni. Na wiosnę w eliminacjach będziemy wygrywać. Jesteśmy w momencie, który trzeba przeczekać i zakończyć tę serię. To nie jest prawdziwe oblicze tej kadry.
A jakie jest?
Dalej jesteśmy drużyną, którą wszyscy oglądali w ostatnich latach. Może dlatego popadamy w skrajność, myślimy, że jest tragicznie, ponieważ w ostatnim czasie rywalizowaliśmy jak równy z równym z najlepszymi. Obiektywnie patrząc: nie jesteśmy zespołem, który wygra każdy mecz z Niemcami 2:0, ale nie jesteśmy też tak słabą drużyną, jak wskazuje na to seria pięciu spotkań bez zwycięstwa. Prawda leży pośrodku. Będzie lepiej.
Na jakiej podstawie tak pan myśli?
Ten zespół stać na więcej, niż pokazaliśmy w ostatnich miesiącach. Przyjemnie byłoby gdybyśmy przełamali się z takim rywalem jak Portugalia, a nie, z całym szacunkiem, przeciwnikiem typu Mołdawia na wiosnę. I jeżeli nie wygramy teraz, to zła atmosfera wokół drużyny będzie się za nami ciągnęła jeszcze kilka miesięcy.
Czego brakuje?
Przekonania, że pójdzie dobrze. I to nie przypadek, że zatraciliśmy pewność siebie po mistrzostwach świata. My w Rosji najbardziej zawiedliśmy siebie. Ale wierzę, że kac minie.
Z Portugalią zagramy bez kontuzjowanego Roberta Lewandowskiego. Będzie jeszcze trudniej.
Czy z Robertem czy bez, będzie to bardzo trudny mecz. Rywal pokazał już w meczu w Chorzowie, że jest od nas mocniejszy. Chcemy jednak zakończyć jak najszybciej serię bez zwycięstwa. Jechanie do Portugalii bez wiary, że przerwiemy tę serię, byłoby bez sensu. Ja w to wierzę.
Portugalia to idealny rywal na przełamanie?
Zwycięstwo z takim rywalem zwróciłoby nam, może nie w stu procentach, ale w większości, pewność siebie. My wiemy, że potrafimy osiągać dobre wyniki z mocnymi drużynami, ale brakuje nam wiary w osiągnięcie korzystnego wyniku w momencie wyjścia na boisko. Nie dlatego, że nie jesteśmy dobrym zespołem. W piłce bardzo szybko przyzwyczajasz się do dobrego. Trudno później przywyknąć do porażek. Zwycięstwa przychodzą seriami i porażki też, dlatego tak duża część piłki rozgrywa się w głowie, a nie w nogach. Gdyby było inaczej, to wyniki meczów byłyby dużo bardziej sprawiedliwe. Lepsi by wygrywali, słabsi przegrywali. Wiele aspektów mentalnych ma wpływ na wynik, a te nie są po naszej stronie.
Trener Brzęczek próbował różnych ustawień w ataku, gry bez skrzydłowych i z innym lewym obrońcą. Okazało się, że te próby nie przyniosły żadnych efektów, wiemy to samo. Miało to sens?
Nie uważam, że czasem straconym jest próbowanie różnych wariantów. W naszym przypadku wiemy przynajmniej, że trzeba wrócić do tego, co było. Szukaliśmy i dostaliśmy odpowiedź na te pytania. Zawsze uważałem, że taktyka, ustawienie na boisku, nie powinno przeszkadzać w graniu w piłkę. Jeżeli na przykład zagrywasz dziesięć razy niecelnie, to nie przez taktykę. Odnoszę się w tym przypadku do spotkania z Włochami w Chorzowie. Taktyka może pomóc, schować słabe strony, wzmocnić zalety, a nie pozwoli uniknąć ci strat na własnej połowie. Taki jest mój wniosek. Warto próbować, żeby znaleźć to, co pasuje zespołowi.
Rotacje pomagają drużynie?
Kiedy mamy rotować, jak nie teraz? Potrzebujemy młodych zawodników, którzy może nie będą stanowili o sile kadry już teraz, ale przygotują się, by w kolejnych latach zastąpić tych, którzy są już po 30. Nowi zawodnicy wchodzą do zespołu, dostają pierwsze minuty, integrują się. Dzięki temu powoli budują swoją pozycję. W meczach eliminacji Euro 2020 będzie potrzebna stabilizacja. Wtedy już wypadałoby wiedzieć na przykład na dwa tygodnie przed meczem, jak będzie wyglądało ustawienie w obronie. W eliminacjach najważniejszy jest wynik, raczej nie szukasz nowych rozwiązań. U trenera Nawałki szło dobrze, były wyniki, to po co mieliśmy zmieniać? Z drugiej strony mówiło się, że to była wada poprzedniego trenera, że stawiał na sprawdzonych graczy. Nie uważam, że jesienią straciliśmy czas.
ZOBACZ WIDEO Kamil Grosicki: Wisi nad nami jakaś klątwa
Początki w drużynie Adama Nawałki były trudniejsze?
Teraz startujemy z lepszego pułapu niż wtedy. Dziś mamy przekonanie, że możemy grać na wyższym poziomie, wtedy w siebie nie wierzyliśmy. Nikt nie wierzył w tę reprezentację.
Jak reagujecie na krytykę?
Jestem przyzwyczajony do skrajnych opinii, podchodzę do tego z dystansem. Nikt nie narzeka, kiedy dziennikarze przesadnie nas chwalą więc głupio nam teraz marudzić. Akceptujemy zarabianie dużych pieniędzy, dlatego musimy liczyć się również z krytyką, bo to część naszej pracy. Jak zagrasz źle, to wiesz, że tak było. Nie uświadamiasz sobie tego dopiero w momencie czytania artykułu w gazecie.
Jak pan podchodzi do decyzji trenera Brzęczka o rotacji w bramce?
Akceptuję. Uważam, że to sprawiedliwy podział. Oczywiście wolałbym rozegrać wszystkie spotkania, Łukasz Fabiański też, ale rozumiem, że trener chce zobaczyć jak bronimy. Do marca jest jeszcze wiele miesięcy. Już kiedyś w przerwie zimowej straciłem miejsce w składzie kadry, po spotkaniach z Niemcami i Gruzją, ponieważ przestałem występować regularnie w klubie. W rywalizacji bramkarzy duże znaczenie ma forma klubowa, to jest wyznacznik twojej dyspozycji.
Ale jesienne mecze w reprezentacji dają możliwość ustawienia się w lepszej pozycji startowej przed eliminacjami Euro 2020.
Jeszcze kilka okrążeń mamy do mety. Zobaczymy, kto się bardziej zmęczy.
Niestety Boniek faworyzuje swoich kolezkow.