W cotygodniowym felietonie dla "Przeglądu Sportowego" Jerzy Dudek odnosi się do słów wypowiedzianych przez Zbigniewa Bońka w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Prezes PZPN ujawnił, co powiedział po ostatnim spotkaniu z Portugalią selekcjonerowi Jerzemu Brzęczkowi. Boniek miał zapowiedzieć mu, że związek nie pozwoli selekcjonerowi na pewne ruchy, które wykonywał jesienią.
Dudek krytykuje szefa PZPN za taką wypowiedź. - Takie wypowiedzi są nie na miejscu. Martwi mnie to, że prezes federacji jasno sugeruje, kogo powołać, a kogo nie. Czytając jego wypowiedź, mam wrażenie, że filozofia prowadzenia reprezentacji przez Brzęczka nie jest w pełni zgodna z filozofią Bońka. Gdybym ja był na miejscu Brzęczka, takie słowa uznałbym za atak na moją osobę - twierdzi były reprezentant Polski.
- Kiedy reprezentacji nie idzie, gdy nie potrafi wygrywać, a krytyka nadchodzi ze wszystkich stron i wielu z niej szydzi, konieczna jest jedność. Zjednoczeni muszą być i zawodnicy, i sztab trenerski, i przede wszystkim pracownicy PZPN. Przykład musi iść od góry. A tego nie ma - podkreśla Jerzy Dudek.
Były bramkarz Biało-Czerwonych wbija mocną szpilkę prezesowi Bońkowi. - Boniek mówi o profanacji reprezentacji powołaniami piłkarzy, którzy nie grają, ale to on nieustannie wbija szpilki w selekcjonera i próbuje wymieniać "uprzejmości". To jego zachowanie można nazwać profanacją, bo nie znam innego prezesa federacji, który byłby w mediach tak często jak Boniek i który nie wspierałby selekcjonera niezależnie od wszystkiego - przyznaje.
ZOBACZ WIDEO Spokojne zwycięstwo Juventusu. Ronaldo nadal strzela [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]