Rewanżowe spotkanie (w pierwszym padł remis 2:2) miało się odbyć 24 listopada na El Monumental w Buenos Aires. Jednak po ataku kibiców River Plate na autokar z zawodnikami Boca Juniors mecz został przełożony najpierw na niedzielę, 25 listopada, a następnie na późniejszy termin.
We wtorek CONMEBOL poinformował o wyznaczeniu nowej daty - 8 lub 9 grudnia (nie podano dokładnej godziny). Co ważne, mecz nie odbędzie się ani na El Monumental, ani na żadnym innym stadionie w tym kraju. "Finał nie zostanie rozegrany w Argentynie" - to fragment komunikatu południowoamerykańskiej konfederacji.
Gdzie? Tego także nie ustalono. W mediach zagranicznych pojawiają się różne opcje, m.in. Asuncion (Paragwaj), Genua (Włochy) czy Miami (USA). Padła także propozycja by rozegrać mecz w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, gdzie w grudniu odbędą się Klubowe Mistrzostwa Świata.
Mimo wyznaczenia terminu rewanż stoi pod dużym znakiem zapytania. Daniel Angelici, prezydent Boca Juniors, podkreślił bowiem, że jego klub domaga się zdyskwalifikowania River Plate po sobotnich wydarzeniach.
- Nie zaakceptujemy propozycji CONMEBOL i nie zagramy żadnego meczu - powiedział we wtorek szef Boca Juniors po spotkaniu w siedzibie konfederacji w Asuncion. Dodał, że jego klub czeka na decyzję Trybunału Dyscyplinarnego.
Angelici przypomniał wydarzenia z 2015 r. Jego klub został wówczas wykluczony z Copa Libertadores (i ukarany grzywną w wysokości 200 tys. dolarów) po ataku kibiców Boca Juniors na piłkarzy River Plate podczas meczu 1/8 finału.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Gol Krzysztofa Piątka na wagę derbowego remisu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]