1862 dni upłynęły od 28 października 2018 roku, czyli od meczu, którym Adam Nawałka pożegnał się z Ekstraklasą przed objęciem stanowiska selekcjonera reprezentacji Polski. Wówczas prowadzony przez niego Górnik Zabrze uległ Cracovii 0:1. Ponad pięć lat później Nawałka wrócił na ławkę trenerską jako szkoleniowiec Lecha Poznań, a historia zatoczyła koło, bowiem jego zespół znów musiał uznać wyższość Cracovii - również 0:1.
- Rozpoczęliśmy bardzo źle naszą współpracę. Strata trzech punktów boli, natomiast zdajemy sobie sprawę, że jest to początek. Przed nami wiele pracy. Wierzę gorąco w to, że zespół który dziś przegrał, ma duże możliwości. Wracamy do tego, co było w pierwszym tygodniu, czyli do konsekwentnej pracy. Nie ma mowy o podłamywaniu się. Nie zabraknie nam energii, by ciężko pracować - przyznał na konferencji prasowej Nawałka.
Gola na wagę trzech punktów w 55. minucie strzelił Mateusz Wdowiak. Szkoleniowiec Lecha doskonale wie, w jakim elemencie jego drużyna popełniła błąd przy tej akcji. - Bramka, którą straciliśmy, to przykład złej organizacji gry. Zabrakło asekuracji, zbyt wolno wychodziliśmy całym blokiem obronnym, a skrzydłowy wykorzystał wolną przestrzeń i było już za późno, aby zareagować. W fazie bronienia pewne automatyzmy muszą występować. Nie możemy dopuszczać do takich błędów.
W podstawowym składzie Lecha Nawałka dokonał dwóch zmian, ale nie ma sobie nic do zarzucenia w kwestii wyborów personalnych. - Uważam, że zagraliśmy w optymalnym ustawieniu. Cały czas pracujemy i doskonalimy naszą grę. Mamy kilka dni do spotkania ze Śląskiem Wrocław. Ten mecz już w piątek - może i dobrze, że tak szybko, bo widzę sportową złość w naszym zespole - dodał Nawałka.
Doświadczony trener zabrał również głos w sprawie swojego powrotu na ławkę trenerską w Lotto Ekstraklasie. - W takich momentach zawsze jest dreszczyk emocji. To pozytywne ciśnienie, które mobilizuje do jeszcze cięższej pracy.
ZOBACZ WIDEO "Piłka z góry". Nie ma następców dla kluczowych piłkarzy w kadrze