61-latek zaczął pracę przy Bułgarskiej od wyjazdowej porażki z Cracovią (0:1). Punktów nie wywalczył, a jeśli dołożymy do tego koszmarny styl, rysuje nam się obraz drużyny w totalnej rozsypce. Kibice Kolejorza zresztą żartowali gorzko w mediach społecznościowych, że na ten zespół nie działa już nawet efekt nowej miotły.
Fakty są smutne: jeśli Lecha - choćby krótkoterminowo - nie było w stanie pobudzić przyjście byłego selekcjonera kadry, który dotarł z nią do ćwierćfinału mistrzostw Europy, a całkiem niedawno był na mundialu w Rosji, to znaczy, że problem jest głęboki, a same zmiany w sztabie nie wystarczą.
Adam Nawałka na razie nie szarżuje. Na wspomniane spotkanie z Pasami dokonał zaledwie dwóch zmian w wyjściowym składzie i nie wykonał żadnego spektakularnego ruchu personalnego, bo doskonale wie, że 2018 rok trzeba dograć z jak najmniejszymi stratami - tak, by na wiosnę mieć chociaż cień szansy na dokończenie sezonu z twarzą.
Na razie nowy trener jest powściągliwy. - Muszę się przyjrzeć pracy zawodników, ich postawie zarówno na boisku, jak i poza nim. Gdy podejmiemy jakieś decyzje, oni dowiedzą się pierwsi - podkreśla i wie co robi. Gdyby dziś zaczął rządy od rewolucji, ryzykowałby konfliktem z piłkarzami, a takie sytuacje w przeszłości się w stolicy Wielkopolski zdarzały i nigdy nie kończyły się dla szkoleniowców dobrze.
ZOBACZ WIDEO "Piłka z góry". Michał Kołodziejczyk: Trener Brzęczek nie minął się z dyplomacją na korytarzu
Mecz u siebie ze Śląskiem Wrocław, a następnie wyjazdy na spotkania z Zagłębiem Sosnowiec i Wisłą Kraków - to ligowy plan Kolejorza do końca 2018 roku. Marginesu błędu w praktyce nie ma. Poznaniacy zajmują zaledwie 8. miejsce w tabeli ze stratą 13 punktów do liderującej Lechii Gdańsk, a dzielenia dorobku po fazie zasadniczej już nie będzie. Jeśli więc marazm nie zakończy się jeszcze w tej rundzie, wiosna może być w stolicy Wielkopolski tylko dogrywaniem sezonu z matematycznymi szansami nawet na pierwszą trójkę.
Nawałka ma przed sobą jedno główne zadanie - przebudowanie drużyny, która jest zwyczajnie wypalona i w obecnym układzie personalnym niezdolna do osiągnięcia sukcesu. Część decyzji kadrowych zapadnie już zimą, ale prawdziwy przełom powinien nadejść latem przyszłego roku. Wtedy kończą się umowy m. in. Matusowi Putnocky'emu, Jasminowi Buriciowi, Rafałowi Janickiemu, Nikoli Vujadinoviciowi, Vernonowi De Marco, Marcinowi Wasielewskiemu, Łukaszowi Trałce i Maciejowi Gajosowi. Większość z tych zawodników nie dostanie ofert przedłużenia współpracy, a oprócz nich klub z pewnością spróbuje się pozbyć Piotra Tomasika (ma kontrakt aż do połowy 2021 roku, ale nie gra), permanentnie zawodzącego Mihaia Raduta czy Dioniego, który okazał się kompletnym transferowym niewypałem.
Po sezonie 2018/2019 bądź wcześniej muszą też zapaść decyzje co do przyszłości Kamila Jóźwiaka i Christiana Gytkjaera. Akurat ich Lech chciałby zatrzymać, bo z pierwszym wiąże przyszłość, zaś w przypadku Duńczyka może być pewny kilkunastobramkowego dorobku w każdej edycji.
Adam Nawałka nie jest cudotwórcą. Być może uda mu się odbudować któregoś z piłkarzy, może kogoś dla Kolejorza odkryje, lecz jego sukces będzie zależał w głównej mierze od tego, jakie zmiany kadrowe przeprowadzi w dwóch najbliższych okienkach i do jakich zakupów uda mu się nakłonić władze klubu. Jeśli zaniecha rewolucji, skończy tak jak jego poprzednicy - kryzysem i dymisją.
Warto pamiętać, że ostatnim trenerem, który wypełnił kontrakt w Poznaniu, był Franciszek Smuda, a działo się to w latach 2006-2009. Siedmiu następnych - Jacek Zieliński, Jose Maria Bakero, Mariusz Rumak, Maciej Skorża, Jan Urban, Nenad Bjelica i Ivan Djurdjević (nie licząc tymczasowych) - kończyło pracę przedwcześnie.