Damian Zbozień: Serducha na pewno nam nie zabraknie. Chcemy mieć wesołe święta

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Damian Zbozień (z lewej) i Sebastian Kowalczyk (z prawej)
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Damian Zbozień (z lewej) i Sebastian Kowalczyk (z prawej)

Kilka tygodni temu wydawało się, że Arka Gdynia wróciła na odpowiednie tory. Piłkarze prowadzeni przez Zbigniewa Smółkę jednak znowu spuścili z tonu. Poniedziałkowa porażka z Cracovią (0:3) była już trzecim przegranym spotkaniem z rzędu.

Nikt z gdynian po zakończeniu meczu nie zamierzał zakłamywać rzeczywistości. Damian Zbozień otwarcie przyznał, że jego zespół zagrał po prostu słabe spotkanie. - Zagraliśmy słabo i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Nie wychodziło nam to, co nakreśliliśmy sobie w szatni. Trener miał fajny plan na ten mecz i mieliśmy go zrealizować. Cracovia trafiła na swój dzień: skuteczność, dobra gra w defensywie oraz wyrachowanie. Wystarczyło na nas i jesteśmy wściekli - powiedział obrońca Arki Gdynia.

W grudniu żółto-niebiescy zagrają jeszcze dwa mecze. W sobotę zmierzą się na wyjeździe z Górnikiem Zabrze, a trzy dni przed wigilią nad morze zawita Wisła Płock. - Zostały nam dwa mecze i musimy pokazać, że jesteśmy mocni. Nie wyobrażam sobie wyjazdu na święta po tak słabej końcówce rundy. Gdyby to było ostatnie spotkanie, to nie chciałbym się pokazywać w domu po porażce 0:3. Mam w sobie dużo złości. Niedawno mieliśmy starcie z Wisłą Kraków i zagraliśmy świetnie. Teraz znowu przyszedł słabszy występ. Przez kilka dni nie można zapomnieć, jak się gra w piłkę. Musimy się tego trzymać i pokazać moc w następnej kolejce - dodał.

Krakowianie już w pierwszej połowie wypracowali sobie dwubramkową zaliczkę. Po zmianie stron miejscowym ciężko było strzelić choćby kontaktowego gola. - Rywale mieli dobry wynik i właśnie dlatego tak ta druga połowa wyglądała. Oddali nam pole i sami między sobą się wkurzali, że nic nie grają. Wystarczyło im to do odniesienia zwycięstwa. Byli skuteczni w defensywie, a my zbyt wolno operowaliśmy piłką. Nie był to nasz dzień, słabo się spisaliśmy. Bierzemy to na klatę. Razem wygrywamy i razem przegrywamy. Wcześniej byliśmy chwaleni, a teraz jesteśmy w dołku i czeka na nas krytyka. Jako zespół na pewno się nie rozbijemy i będziemy trzymać się razem. Tylko wtedy można pokazać moc. Mogę obiecać, że w ostatnich spotkaniach serducha nam nie zabraknie. Będziemy walczyć, aby święta były wesołe dla nas i kibiców - zapewnia 29-latek.

Drużyna z Trójmiasta ma teraz złą passę. Defensor Arki obawia się, że stracone punkty mogą okazać się kosztowne na koniec rundy zasadniczej. - Bardzo boli ta porażka. Chcieliśmy powalczyć o miejsce w czołowej ósemce, a teraz tylko się od niej oddalamy. Znowu trzeba oglądać się za siebie - zakończył Zbozień.

ZOBACZ WIDEO "Podsumowanie tygodnia". Fatalny mecz na szczycie Lotto Ekstraklasy. "Kit zamiast hitu"

Komentarze (0)