W doliczonym czasie gry Arkadiusz Milik znalazł się w polu karnym rywali. Sytuacja była kluczowa, wszystko było na szali - chodziło o awans do kolejnej fazy Ligi Mistrzów. Polak strzelił mocno, ale nie był przy tym precyzyjny. Alisson odbił piłkę kolanem. Milik próbował dobić strzał, ale nie trafił czysto w piłkę.
Ta akcja sprawiła, że bramkarza Liverpoolu szybko okrzyknięto bohaterem. - Gdybym wiedział, jaki jest dobry, zapłaciłbym podwójnie - żartował szczęśliwy Juergen Klopp, nawiązując do ceny, jaką Liverpool zapłacił za piłkarza. Brazylijczyk kosztował 65 milionów funtów, co sprawiło, że stał się najdroższym bramkarzem na świecie. Ostatecznie niedługo później wysokość transferu została przebita przez Chelsea.
Alisson stracił mniej bramek niż jego inni rywale w Premier League, a do tego uratował awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. - Nie mam pojęcia, jak on to zrobił. Dzięki Bogu, że go mamy. Myślę, że nikt się nie spodziewał, że uratuje taką sytuację, ale o to chodzi, prawda? - mówił Klopp.
Trener do samego końca był zdenerwowany, jego zespół musiał bronić wyniku. - Po 65 minutach gry to było czyste szaleństwo. Obrona Alissona uratowała nam życie. Oczywiście ta kluczowa interwencja nie była jego jedyną w tym meczu. Mimo tego, że to był doliczony czas gry, podszedł do tego na chłodno. To, co zrobił było niesamowite i niewiarygodne - zachwycał się Klopp.
Liverpoolowi wszystko jedno, na kogo trafi w losowaniu. Teraz większym problemem jest niedzielny mecz w lidze z Manchesterem United.
ZOBACZ WIDEO Gol Stępińskiego i kolejny punkt Chievo [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]