"To był szalony mecz" - piszą jednogłośnie niemieckie media. Z tego szaleństwa lepiej wyszedł Bayern Monachium, który dzięki remisowi z Ajaksem Amsterdam (3:3) zajął pierwsze miejsce w grupie E. Nie obeszło się jednak bez kontrowersji.
Pierwszą z nich był brutalny faul Thomas Muellera na Nicolasie Tagliafico. Po tym, jak Niemiec wjechał korkami w głowę rywala, sędzia pokazał mu czerwony kartonik. "Kung-fu Mueller" - komentuje w tytułach prasa za naszą zachodnią granicą.
Druga kontrowersyjna sytuacja, zdaniem Niko Kovaca, miała miejsce przy ostatniej bramce gospodarzy. - Ajax strzelił trzeciego gola ze spalonego - twierdzi trener mistrzów Niemiec.
- Jestem zadowolony z takiego wyniku. Ajax to silny zespół. Mogę tylko komplementować moją drużynę - podkreśla Kovac. - To był spektakularny mecz. Sześć goli, dwie czerwone kartki. Najważniejsze jednak, że wygraliśmy grupę, co było naszym celem - dodaje.
Humor szkoleniowca Bawarczyków może się trochę pogorszyć po lekturze niemieckich mediów. Te nie szczędziły mu i Bayernowi krytyki. "Dziki mecz ujawnił słabe punkty Bayernu. Niezrozumiałe, że Kovac zastąpił dotychczas dobrze grającego Gnabry'ego Alcantarą. Ajax dzięki temu mógł wynagrodzić sobie ciągłą presję na rywalu" - piszą dziennikarze spox.com.
Wielkimi optymistami po remisie Bayernu w Amsterdamie nie byli też żurnaliści "Bilda". "Tak jak w pierwszym meczu z Ajaksem, Bayern znów miał kłopot z z brutalnym tempem rywala i narzuconą presją. Jak zwykle mógł jednak polegać na Lewandowskim, który nadal strzela jak szalony" - czytamy w gazecie.
ZOBACZ WIDEO Mateusz Wieteska: Pierwsza reprezentacja? Nie było żadnych sygnałów
Jego niemiecki odpowiednik stwi Czytaj całość